Dostałem smsa od mojej młodszej siostry z informacją, że musimy odbić Niklausa z rąk Marcela. Nie chciałem brać w tym udziału ale w końcu to mój brat więc nie mogłem odmówić. W wampirzym tempie się spakowałem i wyszedłem ze swojego domu kierując się do Nowego Orleanu. Dojechałem na miejsce w przeciągu 2 godzin, a do Nowego Orleanu miałem dobre 5 godzin samochodem. Ale cóż jestem piratem drogowym. Skierowałem się w podane przez Rebekah miejsce i wtedy zobaczyłem moje rodzeństwo i Hayley. Nie tęskniłem i nie cieszyłem się, że ich wiedzę no ale cóż chęć pomocy wzięła nade mną górę.
- Co robić? - zapytałem
- Kol jak dobrze Cię widzieć - krzyknęła moja młodsza siostra i przytuliła się do mnie.
- Daruj sobie Rebekah - powiedziałem oschle - Co mam robić?
- Wyczuwam, że Klaus jest gdzieś w podziemiach - powiedziała Freya. - Ja Elijah i Hayley pójdziemy do posiadłości, a ty i Rebekah na cmentarz namieszacie i zajmiecie ludzi Marcela.
Cudownie nie dość, że musiałem tutaj przyjechać to jeszcze mam niańczyć siostrę.
- Niech będzie - powiedziałem obojętnie i skierowałem się na cmentarz ignorując wszystkich zebranych.
Szedłem w spokoju nie myśląc o niczym dopóki nie dogoniła mnie Rebekah.
- Kol zaczekaj - krzyknęła zza moich pleców.
Nie odpowiedziałem po prostu zaczekałem. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Chyba w tym momencie zrozumiałem, że tak na prawdę tęskniłem.
- Co u ciebie nie odzywałeś się do nas 3 lata Kol, stęskniłam się!
- Pytasz co u mnie? Rebekah ja wariuje nie umiem bez niej żyć. Zabawiałem się z tyloma kobietami ale z żadną nie czułem się tak jak z nią. To rozrywa mnie od środka. - Powiedziałem i dopiero teraz poczułem się lepiej, chyba musiałem się wygadać.
- Tak bardzo mi przykro Kol, mnie też jej brakuje traktowałam ją jak członka naszej pokręconej rodzinki. - powiedziała Bekah.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku na wspomnienie o niej. Nawet nie zauważyłem, że znajdujemy się obok wejścia do cmentarza. Weszliśmy do niego i zrobiliśmy nie mało hałasu. Po dosłownie sekundzie zostaliśmy otoczeni przez ludzi Marcela. Ah tak nie opowiedziałem wam prawda? Marcel zażył coś i stał się bestią, która może zabić nawet pierwotnego. Zapytacie jak to się stało? Otóż Elijah pod wpływem impulsu wyrwał Marcelowi serce nie pomyślał jednak, że przed tym zażył to coś i gdy wyrwano mu serce odrodził się bestią. Kazał wynosić się nam z miasta, a Klausa wziął sobie jako nagrodę. Nie chcieliśmy na to pozwolić ale Klaus nam kazał. Teraz Freya zdobyła wystarczająco dużo mocy więc jesteśmy by go odbić. Rebekah dostała strzałą w serce jedną drugą i kolejną i kolejną. Spojrzałem w stronę, z którejn dochodzą strzały, zobaczyłem kobietę. W wampirzym tempie się przy niej znalazłem, nie była wampirem wyczułem to, skręciłem jej kark. Chciałem podbiec do siostry ale wampirów było za dużo. Zabawa się zaczyna pomyślałem i ruszyłem w bój. Zabiłem wszystkich i dopiero teraz podszedłem do siostry, wyjąłem strzały z jej serca.
- Witaj wśród żywych siostrzyczko - powiedziałem i zobaczyłem kolejne wampiry zmierzające w naszą stronę.
Po raz kolejny w tym dniu ruszyłem w bój. Po przebudzeniu Rebekah do mnie dołączyła. Kolejny raz zabiliśmy je wszystkie został jeden, który biegł w moją stronę. Wpadłem w szał, chwyciłem go za koszulkę i zacząłem okładać go po twarzy. Dopiero głos mojej siostry przerwał mój szał.
- Kol już wystarczy.
Oprzytomniałem po sekundzie i zobaczyłem, że okładam go na nagrobku Mii. Nie chciałem na niego patrzeć więc obróciłem się plecami i wyrwałem kolesiowi serce. Po skończonym zadaniu wróciliśmy do miejsca, którym się spotkaliśmy i czekaliśmy na resztę naszego rodzeństwa. Rebekah cały czas dzwoniła do Elijah, a ja myślałem, że zaraz dostanę szału.
- Może już nie żyją? Albo Marcel ich rozrywa na strzępy? - powiedziałem zirytowany
- Przymkinj się, zaraz będą zobaczysz.
- Jasne.
- Kol! Idą.
Odwróciłem się i zobaczyłem Klausa wyglądał źle, nigdy nie widziałem go w takim stanie. Zrobiło mi się go żal, on tyle razy wbijał we mnie sztylet, a i tak mi żal widząc go w tym stanie. Podbiegłem do mojego starszego brata i go uściskałem co nie jest do mnie podobne. Chcieliśmy już wracać, ale Marcel nam to uniemożliwił.
- Proszę proszę, kogo my tu mamy - powiedział pewny siebie co nie było do niego podobne - myślicie, że od tak pozwolę wam go zabrać?
- Daruj sobie Marcel daj nam odejść - powiedziałem nie chcąc tutaj być ani chwili dłużej.
- Dlaczego miałbym to zrobić?
- Ponieważ nigdy tutaj nie wrócimy!
Marcel w ostateczności się zgodził ale nie był zbyt zadowolony. Nie denerwując się dłużej ruszyliśmy w stronę auta i skierowaliśmy się w nieznanym mi kierunku. Po dojechaniu na miejsce zrozumiałem, że znajdujemy się w domu gdzie Hayley mieszka z Hope. Wyszliśmy z auta i poszliśmy do domu. Myślałem tylko o tym, żeby wyjechać jak najdalej stąd, ale wtedy zobaczyłem Hope moją małą 7 letnią bratanicę. Cała chęć na wyjechanie minęła mi po dosłownie sekundzie, patrzyłem na tę małą dziewczynkę, która była tak bardzo podobna do Klausa i rozpływałem się od środka.
- Cześć jestem Kol i jestem twoim wujkiem - powiedziałem w stronę dziewczynki i uśmiechnąłem się do niej.
- Wiem kim jesteś, mamusia mi o tobie opowiadała - odpowiedziała zawstydzona.
- Co takiego ci o mnie opowiadała? - zapytałem - mam nadzieje, że same dobre rzeczy.
- Mówiła, że jesteś dobry i bardzo lubisz czarownice, czy to prawda?
- Oczywiście, że tak - powiedziałem i w tym momencie przytuliłem się do niej, a ona odwzajemniła mój uścisk byłem wtedy taki szczęśliwy, przy niej na moment zapomniałem o mojej ukochanej Mii
Hayley położyła małą spać, a ja wraz z moim rodzeństwem usiedliśmy na ganku. Zaczęliśmy wspominać stare czasy, popijając do tego whisky, dawno tak się nie śmialiśmy. Poczułem się jak członek rodziny pierwszy raz od bardzo długiego czasu. Rozmawialiśmy na tyle głośno, że przyszła do nas Hayley i poprosiła abyśmy byli ciszej bo zaraz obudzimy Hope. Ja czułem się po prostu szczęśliwy.
Jak myślicie czy w życiu Kola w końcu zaświeci słońce? Komentujcie, gwiazdki też mile widziane. :)
CZYTASZ
Psychopatyczny Pierwotny | Kol Mikaelson
Vampire18-letnia Mia dowiaduje się, że jest adoptowana, postanawia opuścić przyjaciół i rodzinne miasto Mystic Falls po skończeniu szkoły. W poszukiwaniu swojej prawdziwej rodziny. Co przyniesie jej przyszłość? Czy odnajdzie swoją rodzinę, a może odnajdzie...