Droga powrotna minęła nam bardzo szybko, wyruszyliśmy w nią chwilę po Clarze. Na szczęście jak przybyliśmy do szpitala, mogłam zobaczyć się z Victorią. Wolnym krokiem, nie będąc do końca gotowa, zmierzam do sali, w której przebywała dziewczynka. Luke w tym czasie został porozmawiać z Kat. Drzwi do jej pokoju są otwarte na oścież, weszłam do pomieszczenia, ale nie byłam gotowa, na to, co zobaczyłam. Dziewczynka jest pod kroplówką, są w nią wczepione różnokolorowe kable, nawet nie wiem, po co i do czego służą. Victoria wyglądała jak duch, jej długie blond włosy, są porozrzucane w każdą stronę na poduszce, ona sama jest blada. Niczym zjawa z horroru. Przeraża mnie jej widok. Jeszcze tydzień temu ta mała istotka była najszczęśliwszą duszą na świecie, a dzisiaj widzę ją w takim stanie. To straszne. Pojedyncza łza spływa po moim policzku. Przecież ona sobie nie zasłużyła na to wszystko. Podchodzę do niej bardzo cicho i siadam na krześle po prawej stronie jej łóżka, gdzie znajduję się krzesło. Czyli Kat już tutaj była. Łapie dziewczę za rączkę. Małą, kruchą, bladą, bezwładną rączkę.
- Kochanie, malutka - Mówię cichutko, chciałabym, żeby mnie usłyszała, ale boje się, że jest to niemożliwe. - Nie zostawiaj mnie, dobrze? Walcz, musisz być silna. Zrobię wszystko, żeby ci pomóc. - Mówię, drugą dłonią ocierając już potok moich słonych łez, ściekających mi po policzkach, prosto na moje czarne spodnie.
Siedzę jeszcze chwilę z siostrą, po czym wstaje ze szpitalnego, niewygodnego krzesła. Nic więcej nie zdziałam. Jedyne co jestem w stanie aktualnie zrobić, to tylko i wyłącznie modlić się, żeby tej małej duszyczce udało się wrócić do pełnij sił. Wychodzę z jej pokoju, jeszcze raz odwracając się, żeby spojrzeć na śpiącą królewnę. Po czym na dobre wychodzę z sali. Z jednej strony jest mi lżej na duszy. Victoria jest w dobrych rękach, w końcu to jeden z najlepszych szpitali w Leeds. Jest pod czujnym okiem lekarzy jak ci pod ciągłą obserwacją Kat.
Wracam do ludzi, którzy aktualnie są mi najbliżsi. Wzrok mam skupiony na moje czarne trampki za kostki. Śmiesznym jest, jak nagle straciłam kontakt z Niallem i Bellą. Czyżby się obrazili na mnie przez brak mojej obecności na imprezie z okazji rozpoczęcia roku? Przecież to nie tak, że ich olałam. Napisałam Belli, że nie jestem w stanie iść na nią. Byłam zbyt przestraszona wyjściem z domu. Było to zaledwie kilka dni, po tym, jak zostałam zaatakowana przez Harr'ego. Wiadomość, że uczestniczy on na tym wydarzeniu, wcale mnie nie przekonało do pójścia tam, tym bardziej. Jednak boli to, że nawet nie napiszą, czy wszystko okey. Swoją drogą Stylesa też dość długo już nie wiedziałam. Cóż ta wiadomość akurat smuci mnie dużo mniej niż brak Nialla. Przykre, że mogę teraz bardziej polegać na zupełnie obcym mi chłopaku, jakim jest anonimek niż mój przyjaciel od najmłodszych lat. W sumie nie mogę też go winić. Także mam telefon i jego numer, jak i portale społecznościowe. Mogłam do niego napisać, a zamiast tego oczekuje, że każdy rzuci wszystko i będzie wiedział od a do z, że dzieje się bardzo źle w moim życiu. Żałosne podejście. Ja cała jestem żałosna.
Dochodzę do blondyna, który aktualnie siedzi sam i robi coś na swoim telefonie. Jego grzywka jest jak zwykle idealnie ułożona. Ciuchy dopasowane do całokształtu jego osoby. Mój Piotruś Pan. Uśmiecham się na myśl o tej bajce. Pamiętam, jak za pierwszym razem zabrał mnie ze szkoły, chcąc, żebym uciekła od Harr'ego. Wtedy już stwierdziłam, że jest to mój Piotruś zabierający mnie do Nibylandii. Chłopak odwraca wzrok od telefonu i jego wzrok skupia się na mojej osobie, Uśmiecha się lekko, ale czuje, że chce mi tym dodać otuchy. Chowa telefon do kieszeni swoich czarnych, podartych jeansów i podchodzi do mnie. Łapie mnie jedną ręką za plecy, przyciągając do siebie, a jego druga ręka ląduje na moich blond włosach. Dziękuję mu w myślach, za to ile dla mnie robi.
- Pani Katherina musiała iść, jakby nie patrzeć jest w pracy. Nadal mnie prosi, żebym się tobą zajął, o ile ty tego chcesz. Myślę, że powinniśmy wrócić do ciebie do domku. Obejrzymy coś, może zamówię coś do jedzenia, bo jestem naprawdę słabym kucharzem. - Śmieje się delikatnie, dalej trzymając mnie w ramionach i kołysząc się to w lewo i w prawo. Zastanawia mnie przez chwilę co myślą sobie o nas ludzie, którzy na nas patrzą. Ta myśl wylatuje z mojej głowy, tak szybko, jak do niej wleciała.
- Nie - Mówię, oswobadzając się z jego uścisku. Chłopak reaguje zdziwieniem, ale nie skupiam się na tym. - Chciałabym jechać do szkoły. Chce zobaczyć się z Niallem. Tęsknię za przyjaciółki, a prawdą jest, że zaniedbałam ich strasznie. Chyba że masz coś przeciwko? - Patrze na blondyna, ale on nie odpowiada, kiwa tylko żwawo głową.
- Uważam, że to wyśmienity pomysł, jak teraz się zabierzemy to, myślę, że zdążymy na spokojnie na przerwę na lunch. Powinnaś teraz mieć przy sobie bliskich. - Bierze mnie za rękę i splata nasze palce. Nadal uważam, że nasze ręce nie są dla siebie stworzone, ale nie chce puszczać jego ręki.
Nie moja 5 minut, a my znów jesteśmy w trasie. Moje blond włosy znowu plącze silny wiatr spowodowany szybką jazdą. Przemierzamy miasto, które jest dzisiaj strasznie żywe. Może zawsze takie było, ale nie zważałam. Być może nie chciałam tego zauważyć. W końcu kogo obchodzi szara rzeczywistość kiedy, ma swój włosy kolorowy świat? Wszystko wydaje się całkiem inne, całkiem piękne w zależności jak na to spojrzysz. Ciekawe czy człowiek mógłby, chociaż na chwilę zatrzymać się i spojrzeć na świat z innej perspektywy. Nim się oglądam, jesteśmy przy szkole, w momencie, kiedy Luke, parkuje motor, zaczyna dzwonić dzwonek. Co oznacza przerwę na lunch. Schodzę z pojazdu i wyciągam telefon, żeby napisać do przyjaciela.
DO: PSIAPSI
- Wyjdź, proszę przed szkołę, buzi. -
Nie czekam długo, na farbowanego blondyna. Widzę, jak główne drzwi otwierają się i stoi w nich mój przyjaciel. Uśmiecha się, szeroko i zaczyna biec w moją stronę. Robię to samo i zaczynam powoli biec do głodomora. Spotykamy się w połowie drogi do siebie. Chłopak przytula się do mnie, po czym lekko podnosi i obraca się ze mną.
Właśnie w takich momentach uświadamiamy sobie, jak za kimś tęskniliśmy. Jak nam brakowało obecności jakieś osoby i ile ona dla nas znaczy. Cieszę, że mam przy sobie Luka, ale mimo wszystko, nie powinnam siebie oszukiwać, że nie zatęskniłam się na tym śmieszkiem.
Chłopak stawia mnie znów na ziemie. W tym czasie podchodzi do nas Hemmings i wita się z Naillem, przybijając mu piątkę, co robi lekki hałas wokół nas.
- Jezu, wieki was chyba nie widziałem, gdzie żeście byli, kiedy was nie było? - Zadaje nam masę pytań, kiedy zaczynamy się kierować w stronę, orlika, żeby móc usiąść i na spokojnie porozmawiać.
- Widzisz, troszkę się działo w moim życiu - Opuszczam głowę na swoje buty. Mój partner, widząc to, łapie mnie za lewą dłoń, dodając mi otuchy. - Victoria jest chora. Leży w szpitalu pod kroplówką.
- Czekaj co?! - Chłopak się zatrzymuje i patrzy na mnie ze zdziwieniem. Jakby to, co przed chwilą powiedziałam do niego, nie dotarło albo nie do końca zrozumiał przesłanie tych zdań. - Jak to chora?! Co jej jest?! Wyzdrowieje?! - Podchodzi do mnie i łapie mnie za ramiona. - Mówi kobieto!
- Ona... - Przerywam na chwilę, gdyż sama jeszcze nie do końca oswoiłam się z tą wiadomością. - Potrzebuje przeszczepu Niall. Przeszczepu płuc. Nie do końca sama wiem z czego to wynikło. - Odpowiadam zgodnie z prawdą.
- CO?! - Odwraca się tyłem do mnie, łapiąc się dwoma rękami za tył głowy. - Czemu wcześniej mi nic nie powiedziałaś? Czemu nie zadzwoniłaś? Napisałaś? Lilith kurde! Gdybym wiedział, byłabym przy tobie!
- Ja wiem, przepraszam! Ta sprawa jest świeża. Sama dowiedziałam się o niej wczoraj. - Opowiadam chłopakowi, cały przebieg zdarzeń z poprzednich dni. Kończę moją opowieść w momencie, kiedy docieramy na trybuny. Wchodzimy schodami na rząd czwarty, czyli najwyższy. Widać, że Horan jest przejęty całą zaistniałą sytuacją, która ma miejsce w moim życiu.
- Wow... Po prostu... Nie wiem co powiedzieć, chyba sam bym psychicznie był teraz zmiażdżony tak naprawdę. - Widać totalne zakłopotanie na twarzy Nialla. Szczerze, cieszę się, że reaguje w ten sposób, a nie w inny.
- LUKE! - Nagle nasza rozmowa zostaje przerwana, przez kędzierzawego bruneta. Podchodzi do nas bardzo szybkim krokiem, po czym wdrapuje się po schodach trybun - Kurwa gdzie ty byłeś? - Pyta Harry, w momencie, kiedy blondyn chce mu odpowiedzieć, on nie daje mu takiej możliwości. - Chodź na chwilę, musimy pogadać. - Odwraca się i schodzi, Luke patrzy na mnie, to na Nialla i idzie za bratem. Nie mam mu tego za złe. Nie mam prawa, w końcu są rodziną. Cieszy mnie także fakt, że zostałam totalnie olana przez Stylesa. Kontynuuje rozmowę z moim osobistym Kubusiem Puchatkiem, zerkając co chwilkę czy jednak Harry nie postanowi, zacząć bardziej agresywnie do Piotrusia Pana. Chciałabym od razu zareagować, chociaż patrząc na moją mizerną osobę, a umięśnione ciało Harr'ego jedyne co byłabym w stanie mu zrobić to kopnąć. Już nie raz udowodnił mi, że jest ode mnie silniejszy, pod każdym aspektem. Mimo wszystko wierze w to, że jeżeli teraz mnie i jego brata coś łączy, odczepi się ode mnie i będzie się cieszył naszym szczęściem. Widzę, jak oby dwaj się przytulają, co jest dość niesamowitym widokiem, zarówno dla mnie, jak i dla Nialla. Gdyż widzę, jak z ogromnym zdziwieniem patrzy na zaistniałą sytuację. Sama jestem też w szoku. Luke odchodzi i zmierza w naszą stronę. Kiedy do nas dociera, siada znów obok mnie ucieszony od ucha do ucha. Kładzie swoją rękę za mną, chcąc mnie objąć.
- No co? - Pyta jakby nie wiedział naprawdę, o co chodzi.
- To chyba my powinniśmy się spytać, no co? - Mówię, wciąż przyglądając się chłopakowi. Co było takiego w ich rozmowie, że jest teraz taki szczęśliwy i pełen życia? Czy powinnam się tego obawiać?
- Nic, skarbie. - Całuje mnie szybko w usta - Nic...
-------------------------------------------------
I jak tam sobota? Mam nadzieję, że czujecie się zdrowi i każdy z was cieszy się dniem, jak i jutrzejszymi Mikołajkami!
Swoją drugą jak myślicie, co powiedział Harry Lukowi?
Czy jest do dobre, czy złe? Dowiecie się tego niebawem!
Chce wam przypomnieć, że przy 30 rozdziale Boys Next Door, zacznę publikować inne opowiadanie! Podpowiem, że będzie to romans, ale tylko tyle! Życzę miłego dnia i oczekujcie kolejnego rozdziału, który pojawi się już niedługo!~ Jeśli przeczytałeś/aś zostaw coś po sobie, ucieszy to moje oczy i serduszko ❤️
CZYTASZ
Boys next door
Kısa HikayeLilith Clers jest osiemnastolatką, która po starcie rodziców mieszka wraz z młodszą siostrą i ciocią. Jej życie przebiega normalnie, ma przyjaciół, dobre oceny. Wszystko się zmienia w momencie, kiedy dom obok niej przeprowadza się rodzeństwo, dwaj...