Siedziałam z Natalie na schodach przed szkołą, opowiadając jej o mojej wczorajszej kłutni z Jacobem. Do tej pory byłam na niego zła, pomijając fakt, że go uderzyłam, co akurat nie powinno się wydarzyć, Natalie była mojego zdania, jak przystało na przyjaciółke, w rozpoczęciu wojny między mną, a Jacobem stała po mojej stronie. Tylko, czy naprawdę chciałam do niej dążyć czy schować dumę w kieszeń i przeprosić za to co zrobiłam? Mieszkamy razem i będziemy przez jeszcze długi czas, a wizja codziennych wyzwisk czy głupich intryg tylko zamienią moje życie w koszmar.
Pozostało nam parę minut do rozpoczęcia kolejnych zajęć, gdy jednak Natalie zauważyła nadchodzącego Jacoba, szturchnęła mnie kolanem w nogę, zwracając tym moją uwagę. On dostrzegł mnie Prędzej niż ja jego, siedziałam spokojnie na betonowym stopniu i prowadziłam walkę na wzrok. Byliśmy nieustępliwi, żadno z nas nie mogło, ani nie chciało odwrócić wzroku. Patrzyłam jak piął się powoli po schodach w górę, nie odezwał się ani słowem mijając mnie, tylko Taylor się z nami przywitał. Jestem ciekawa czy opowiedział mu co się wczoraj wydarzyło.
-Mam przesrane. - odparłam zrezygnowana.
-Daj spokój, jakąś to będzie. - dziewczyna poklepała mnie po nodze i się uśmiechnęła.
-Chodź. - zwróciłam się do przyjaciółki, która obserwowała Maxa na parkingu wraz z grupką kolegów. Podniosłam się, otrzepałam dłonie o spodnie i ruszyłam w ślad za chłopakami.Po lekcjach zeszłam z Natalie do piwnicy, gdzie znajdowała się stara sala gimnastyczna.
Zaoferowałam swoją pomoc w tworzeniu naszego stanowiska.
Nic innego nie miałam do roboty, a myśl o samotnym siedzeniu w pokoju była tak samo nieciekawa jak nieunikniony moment powrotu do domu, a raczej miejsca w którym aktualnie byłam zmuszona mieszkać i stanąć twarzą w twarz z konsekwencjami wczorajszej kłótni z Jacobem.
Spotkałam go parę razy na korytarzu szkolnym podczas przerw i jego morderczy wzrok, którym mnie za każdym razem obrzucał mówił sam za siebie.
Naprawdę tego nie chciałam, nawet się cieszyłam, że nasze stosunki się poprawiły, tylko w tedy, tam w korytarzu, wyprowadził mnie z równowagi. Puściły mi nerwy, wywołane nie tylko Jacobem, frustracja narastała we mnie juz od dłuższego czasu, przez śmierć mamy, przez ojca, jak i nowe życie.
Poprostu pękłam.
Nigdy dotąd nie podniosłam rękę na żadną osobę, nawet dziewczynę.
Nigdy się musiałam się bić, przeważnie moje negatywne usposobienie odstraszyło potencjalne awanturniczki od konfrontacji z moją osobą. Zawsze miałam bezczelną, nie wyparzoną buzię, w tym byłam dobra, w potyczkach słownym i zawsze to wystarczało.Weszłyśmy otwartymi drzwiami do ogromnej sali sportowej, która w tej chwili wykorzystywana była jako warsztat. Małe grupki ludzi otaczały poszczególne stanowiska. Mimo, iż sala od dawna nie była wykorzystywana w celu do której została stworzona, specyficzny zapach sali gimnastycznej pozostał.
Szłam za Natalie do naszego przypisanego miejsca pracy.
Dwie dziewczyny, które znałam jedynie z widzenia, klęczały na drewnianej nieco zniszczonej podłodze, ozdabiając wypalony napis w drewnie
,, Budka całusów", inna natomiast siedziała przy maszynie do szycia i coś tworzyła z czerwonej welurowej tkaniny. Zapatrzyłam się dłuższą chwilę w dziewczynę i wprawę z jaką brunetka obchodziła się z urządzeniem. Uczennica jakby wyczyła mój wzrok i obejrzała się za siebie, spotykając mój wzrok. Uśmiechnełam się przyjaźnie i zwróciłam się z powrotem w stronę przyjaciółki.-Co będziemy robić? - zapytałam, rozglądając się wokół na poukładane płyty.
-Trzeba po zbijać budkę. - odpowiada, a zaraz potem powitała się z pozostałymi dziewczynami. W sali rozbrzmiewała latynoska piosenka. Uwielbiałam taką muzykę, jednak dziś nawet ulubione rytmy nie były w stanie wyciągnąć mnie z moich fanaberii. Po upływie jakieś godziny, które spędziłam w ciszy, samotnie rozmyślając, Natalie wyrwała mnie z transu, rzucając obok mnie młotek, który odbił się hukiem od podłogi, zostawiając na niej ślad.
CZYTASZ
Gra Pozorów
RomanceDziewczyna po stracie matki, przeprowadza się do ojca, który ma drugą rodzinę, piękną i poukładaną. Idealną żonę i idealnych synów. Planuję tam zostać tylko tyle, ile musi, nie planuje tam zapuścic korzeni... Twierdzi, że nie pasuje do idealnie wykr...