Rozdział 85

1K 52 13
                                    

Wesołych Świąt, kochani! Zdrówka, spełnienia marzeń i żeby ten Nowy Rok był o wiele lepszy, niż ten który już prawie za nami!

***

Przerażone Gryfonki wpadły do Pokoju Wspólnego, a potem biegiem wleciały po schodach, prosto do dormitorium Huncwotów. Zamknęły za sobą drzwi i upadły na kolana zadyszane. James i Remus od razu dostrzegli przerażenie w oczach swoich dziewczyn. Podeszli do nich szybkim krokiem i złapali w mocne uściski. Żadna z nich się nie odezwała. W oczach obu pojawiły się łzy i wtuliły się jak mogły w dwóch chłopaków.

- Co się stało? - Marlena podniosła się na nogi i kucnęła przy przyjaciółkach zaniepokojona.

Lily pokręciła głową i rozpłakała się w koszulkę Jamesa. Okularnik pogłaskał ją po głowie i kątem oka zerknął na tak samo reagującą Lenę. Potem skierował wzrok na Remusa, który pokręcił głową.

Black, Peter i McKinnon patrzyli na dwie pary i czekali aż któraś z dziewczyn się uspokoi. Nastało to dopiero po kilku minutach. Blondynka podniosła głowę i otarła łzy.

- To prawda. Teraz jesteśmy pewne, że chce do nich wstąpić. - powiedziała załamana.

- Mówcie co usłyszałyście. - ponagliła Marlena.

- Przygotowują się do jakiegoś zadania. Mają dostać jakiś znak za kilka miesięcy. - wyszeptała Lily.

- Kilka miesięcy to chyba długi okres czasu... - zaczął Syriusz.

- Czy wy nic nie rozumiecie? Prawdopodobnie każde z nich będzie musiało kogoś zabić! - wykrzyknęła ruda.

- Powinniśmy powiedzieć dyrektorowi. Kto tam jeszcze był? - odezwał się Remus, a Lena pokręciła głową.

- Widzieli nas. Będą wiedzieli kto na nich doniósł... - zapłakała.

- Jak to was widzieli?! - zerwał się przerażony Potter.

- Kichnęłam, peleryna spadła na ziemię... związali nas. Gdyby nie Rebbeca i Snape...

- Snape?! - warknął okularnik.

- Uratowali nas. - dokończyła Watson. - Dwóch Ślizgonów chciało się nami zabawić... To wszystko moja wina, gdybym nie ściągnęła peleryny...

- To nie jest twoja wina. - wychlipała Evans. - Nie mów tak.

- Pamiętacie ich twarze? - spytał zdenerwowany Lupin, a kątem oka zerknął na Jamesa, który kiwnął głową.

- Chyba są z szóstej klasy. Kylie powinna ich znać.

- Pójdę po nią.

Syriusz migiem zniknął za drzwiami, a chłopcy pomogli wstać swoim dziewczynom. Posadzili je na łóżka i opatulili kocami.

- Nie wrócicie dziś do dormitorium. Nie wiadomo co może wam zrobić. - powiedział zdeterminowany James, a ruda pokręciła głową.

- Musimy wrócić. Nic nam nie zrobi... Przecież mieszkałyśmy tyle czasu z Emmą.

- Właśnie Rogacz. Nie mogą zostać. - Lunatyk spojrzał na przyjaciela znacząco. - Kylie na pewno ich popilnuje. Nie ma co się martwić.

- Remus ma rację. - Watson przyjrzała się bladej twarzy swojego chłopaka, a potem posłała mu uśmiech na otuchę. - Damy radę.

Do pokoju wpadła Hederson razem z Blackiem. Jej twarz była czerwona i ściskała różdżkę w dłoniach.

- Mówcie jak wyglądają! Już!

Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz