Z samego rana razem z Cullenami i Jane poszłam na polowanie. Gdy wróciłam przebrałam się w niebieską koszulę w kratę i jasno niebieskie, dżinsowe spodnie. Na nogi jak zwykle założyłam czarne trampki. Potem spakowałam wszystkie walizki. Okazało się, że mam ich tylko dwie. Powiedziałam, że tylko dwie, bo z tego, co zauważyłam Alice mi ich chyba ze cztery i to jeszcze nie koniec. Już sobie wyobrażam zakupy po powrocie. Jak będzie chciała wszystkich przebierać i zapełniać nasze garderoby. Już się boje pierwszych zakupów. Mam nadzieję, że przeżyję huragan, który nazywa się „Chochlik Alice w szale na zakupach". Będzie zabawnie.
Gdy wszyscy się spakowali i pożegnali z mieszkańcami Volterry wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy na lotnisko. Na nasze szczęście nie było tam dużo ludzi, ponieważ jak na Włochy była bardzo brzydka pogoda. Niebo było zasnute szarymi chmurami a słońce bez skutecznie próbowało się przez nie prześlizgnąć. Dla naszego gatunku ta pogoda była idealna.
Gdy oddaliśmy swoje bagaże i wsiedliśmy do samolotu zajęliśmy swoje miejsca. Ja siedziałam obok Edwarda i Esme, a naprzeciwko mnie Emmet, Rosalie i Carlisle. Alice i Jasper siedzieli przed nami. Rozmawiali o czymś po cichu. Alice jednak często się odwracała i uśmiechała się. Oparłam się o ramie Edwarda, który mnie objął i masował po ramieniu i oglądałam widok za oknem. Zatonęłam w swoich myślach, Jednak nie dotyczyło one czegoś bardzo ważnego. Myślałam po prostu o przyszłości, szkole i o tym, jaka jestem szczęśliwa mając przy sobie tak niesamowite osoby.
*3 godziny później*
Lot minął miło i spokojnie. Dość dużo rozmyślałam i rozmawiałam z Cullenami o mało istotnych sprawach często się śmiejąc. Gdy opuściliśmy pokład samolotu ponownie zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy w stronę naszego domu. Droga trwała około godzinę, więc znowu przytuliłam się do Edwarda i zaczęłam rozmyślać. Teraz rozmyślałam głównie o szkole. Jak mam się zachowywać i jak będą się zachowywać inni względem mnie. Mam nadzieję, ze jakoś to wszystko się ułoży.
Gdy zaleźliśmy się przed domem powoli zaczęłam wyciągać swoje walizki a w tym czasie Alice jak tornado wpadła do domu wycierając meble z kurzu, który się tam utrzymał przez tak długą nieobecność. Razem z Edwardem i Emmetem wyciągnęliśmy wszystkie walizki i weszliśmy ostatni do domu. Odstawiliśmy je obok kanapy. Emmet od razu usiadł na nią i włączył telewizor na kanał sportowy gdzie odbywał się jakiś mecz. Nie zwróciłam nawet uwagi, jaki to był mecz, bo poszłam w stronę kuchni gdzie większość się krzątała. Esme, Rosalie i Alice zaczęły w wampirzym tempie sprzątać. Carlise rozmawiał przez telefon pewnie szukając zatrudnienia w szpitalu. A ja usiadłam na krześle i obserwowałam poczynania innych. Po chwili dołączył do mnie Edward i przytulił mnie całując delikatnie w głowę. Uśmiechnęłam się. Odpowiedział mi wesołym uśmiechem i usiadł obok mnie.
- Nad czym tak rozmyślasz, kochanie? - Zapytał Edward bardzo blisko mojego ucha, na co przyjemnie zadrżałam.
- Nad niczym. - Powiedziałam i spojrzałam mu w oczy.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze zajęcie przerwał Carlisle.
- Zostałem przyjęty do szpitala a Ciebie Bello przyjęto do miejscowego liceum na profil biologiczny tak jak chciałaś. Będziesz miała większość lekcji z Edwardem by przyzwyczaić się do nowego otoczenia. Zapisałem Cię, jako moją kolejną, adoptowaną córkę. Od tej pory przedstawiaj się, jako Isabella Cullen, dobrze?
- Oczywiście. Bardzo dziękuję. - Powiedziałam i podeszłam przytulając go.
- Nie ma, za co. - Powiedział, gdy wypuściłam go ze swoich objęć. - A teraz zapraszam Was wszystkich kochani na polowanie.
- Taaak!! - Zaczął się drzeć Emmet i wybiegł na podwórko. - No chodźcie, bo wszystkie pumy uciekną! - Wydarł się Emmet. Spojrzałam na wszystkich i zaczęliśmy się śmiać jak opętani. Ach ten Emmet zawsze na dobry humor niezależnie od sytuacji. - Ej! Ale nie śmiejcie się ze mnie to nie ładnie... - Krzyknął i tupnął nogą jak mała zdenerwowana dziewczynka. - Dobra. To wy jak chcecie to się śmiejcie, ale ja idę się napić i nic Wam za karę nie zostawię. - Krzyknął Emmet i wbiegł w las.
CZYTASZ
ZMIERZCH - MIŁOŚĆ JEST TRUDNA CZĘŚĆ I \\ZAKOŃCZONE
VampirTo jest moja pierwsza książka, więc z góry przepraszam za błędy. Okładkę robiłam sama. ---------------------------------------------------------------------------------------------- Jakby ktoś spojrzał na Bellę powiedziałby, że to zwykła i przeciętn...