Małe słowo wstępu. Inspiracją dla tego opowiadania, było inne, na które trafiłam lata temu. Niestety przepadło w mrokach Internetu i nie jestem w stanie wam go polecić, chociaż chciałabym bardzo. Mam jednak nadzieję, że historia wam się spodoba i będziecie się przy niej dobrze bawić^^.
,,,
Pomimo posiadania zwariowanych charakterów, Fred i George Weasley zawsze dbali o swoich najbliższych. Tyczyło się to nie tylko członków rodziny, ale także przyjaciół.
W Hogwarcie mieli opinię wiecznie pakujących się w kłopoty dowcipnisiów, którzy nie raz doprowadzali profesorów na skraj załamania. Z pewnym źródeł wiedzieli, że na ścianie w komnacie profesorskiej wisi magiczna tablica, na której, między innymi, odznacza się każda ich próba nielegalnego wtargnięcia do Zakazanego Lasu. Nie, żeby byli zaniepokojeni z tego powodu.
Większość nauczycieli zdawała sobie sprawę, że po ukończeniu szkoły, żaden z nich nie będzie chciał jakiejś ciepłej posadki w ministerstwie. A nawet gdyby chcieli, to ich oceny nie dawały im takiej możliwości.
Bliźniacy byli wolnymi duchami, których życiową pasją było rozweselanie innych i z tym wiązali swoją przyszłość. Od zawsze interesowały ich wszelkie śmieszne gadżety i akcesoria. Ich celem był własny sklep ze śmiesznymi rzeczami, a dzięki Harry'emu mieli na to kapitał.
Harry Potter. Najlepszy przyjaciel ich młodszego brata, bez cienia wahania oddał im swoją nagrodę, za zwycięstwo w Turnieju Trójmagicznym. Byli mu za to niesamowicie wdzięczni, bo teraz mogli powoli pomnażać swój kapitał na poczet przyszłego sklepu. Młodszy chłopiec zapewnił ich, że gdyby potrzebowali więcej, to mogą przyjść do niego w każdej chwili. Niemal wtedy pokłócili się z nim.
– To twój spadek po rodzicach – powiedział stanowczo George.
– Dokładnie tak! – dodał Fred.
– To więcej niż kiedykolwiek zdołam wydać – usłyszeli wtedy od niego. – Ale jeśli tak stawiacie sprawę, to powiedzmy, że chcę zainwestować w wasz biznes. Brzmi lepiej?
To zdecydowanie brzmiało dla nich lepiej. Ich pierwszy, prawie profesjonalny biznes i pierwszy inwestor. I wcale nie przeszkadzało im to zrobić z połowy Gryfonów, swoich królików doświadczalnych. Ich wynalazki sprawdzały się świetnie, gdy ktoś chciał się zmyć z lekcji. Zwłaszcza z jednej.
Wielka Pani Inkwizytor Hogwartu albo jak kto woli Dolores Umbridge, była najbardziej znienawidzonym nauczycielem wśród uczniów. Do tej pory ten zaszczytny tytuł należał do Severusa Snape'a, ale Mistrz Eliksirów przynajmniej realizował program nauczania i mimo niechęci, próbował ich czegoś nauczyć.
Tegoroczna nauczycielka Obrony Przed Czarną Magią była jednym, wielkim koszmarem, a bliźniacy postawili sobie za punkt honoru uprzykrzać jej życie. Zwłaszcza po tym, co zrobiła im i Harry'emu. Przez nią wszyscy trzej mieli dożywotni zakaz gry w quidditcha, a tego jej darować nie mogli. W dodatku zrobiła krzywdę Harry'emu, a to już wymagało odpowiedniego planu działania. Ich przybrany braciszek nic im nie powiedział, ale widzieli ślady na jego dłoni. Umbridge nie miała pojęcia, co nadciągało.
Jednak zanim Zemsta Braci Weasley miała wejść w fazę działania, bliźniacy szykowali prezent świąteczny dla Złotego Chłopca. Zauważyli, że Harry po prostu nie miał czasu, żeby o siebie zadbać. Ciągle zajęty był walką z psychopatycznym czarodziejem, który ubzdurał sobie, że nastolatek stanowi dla niego zagrożenie. Prowadził też zajęcia Gwardii Dumbledore'a, uczył się do SUMów i ogólnie starał się nie pakować w kłopoty. Widzieli jednak, że chociaż nic nie mówił, to był zmęczony.
CZYTASZ
Okulary
Hayran KurguZbliżają się święta na piątym roku Harry'ego. Fred i George dochodzą do wniosku, że zrobią Harry'emu wyjątkowy prezent. Co mogłoby pójść nie tak?