~9~ Okropne i podstępne, ameby stalkerskie.

25 4 2
                                    

Obudziłam się w białym pomieszczeniu, na niezbyt wygodnym łóżku. Wiem, że nie powinnam narzekać, zważywszy na to, że ostatnie tygodnie przespałam na zimnej podłodze bądź, co gorsza, na brudnej ziemi. No cóż, księżniczce na ziarnku grochu, pomimo tak wielu wygodnych materacy i tak przeszkadzała ta maciupeńka kuleczka. Delikatnie dotknęłam palcami mocno obolałej głowy, która była nieco rozgrzana. W momencie, gdy moje opuszki napotkały na nieznany materiał, przesiąknięty jakąś cieczą, znacznie się zaniepokoiłam. Usiłowałam zbadać, co wcześniej miało miejsce i dlaczego znajduję się akurat w tym miejscu.

Pomimo wszelkich starań, nie udało mi się przypomnieć, co wydarzyło się przed moim snem. Ciekawiło mnie, ile tak właściwie tu przeleżałam. O dziwo, to, co mi się śniło, zapamiętałam z wielkimi szczegółami. Zapewne moja głowa wykreowała tę retrospekcję tylko dlatego, że zbyt wiele rozmyślałam. Wiele rzeczy trapiło mnie w ostatnim czasie. Niesamowite jest to, jak ludzki mózg jest w stanie połączyć ze sobą fakty w taki sposób, żeby wybrać ze swojej pamięci coś, co ma nawiązanie do zaistniałej sytuacji. Pytanie tylko, co to miało na celu? Pamiętam, że takie zdarzenie miało miejsce już wcześniej. Podczas gdy zastanawialiśmy się, w jaki sposób unicestwić zarażonego, w nocy przyśniło mi się wspomnienie, w którym mój ojciec zabił mojego królika, mówiąc, że jeśli serce zostaje wyłączone, to w wielu przypadkach głównym centrum dowodzenia staje się mózg. Tak też jest u zombie, u których całe ciało zostaje „uśpione", a strata żadnych układów, ani większych ubytków w ciele, nie jest w stanie pokonać umarlaka.

Kiedy poczułam, że niezidentyfikowana substancja obficie przeniosła mi się na dłoń, uznałam, że pora zobaczyć, co tak właściwie znajduje się na moim czole. Widząc krew, odruchowo wciągnęłam powietrze i podniosłam się do siadu. Momentalnie usłyszałam chrapnięcie Tymona, którego musiałam właśnie obudzić. Siedział po drugiej stronie bialutkiego pokoju, na drewnianym krześle, które śmiesznie wyglądało na tle ścian i podłogi.

- No widzisz, tak długo musiałem pilnować mojej śpiącej księżniczki, że sam zasnąłem - odparł, przecierając ręką oczy.

- Muszę przyznać, że kiepski z ciebie ochroniarz.

- Zgaduję, że ani trochę nie interesuje cię, gdzie jesteś ani co cię spotkało, więc... - przerwał, żeby wstać z mebla i podnieść z niego kartkę, na której siedział. - Możemy pograć w kółko i krzyżyk.

- A skąd weźmiesz coś do pisania?

- Myślałam, żeby użyć twojej krwi, bo dość dużo jej wydzielasz. - Spojrzałam na niego ze strachem, a on ze swoim przeuroczym uśmiechem, kontynuował: - Żartuję, mam długopis.

Wyciągnął go z kieszeni spodni i usiadł przy mnie na łóżku. Narysował cztery kreski i pozwolił mi zacząć. Starałam skupić się na narysowaniu krzyżyka, jednak mocno kręciło mi się w głowie. Nieumyślnie pociągnęłam kreskę na pół kartki, przez co Tymon zaniepokojony na mnie spojrzał.

- Ej słońce, wszystko gra?

- Trochę mi słabo...

Mój przyjaciel rozejrzał się po pokoju, po czym wyciągnął spod wojskowego łoża, butelkę z wodą. Odkręcił ją i pomógł mi się napić, lekko obejmując moją głowę. Następnie położył mnie i z troską powiedział:

- Musimy poczekać, aż ktoś tutaj przyjdzie i powie nam co dalej.

- Tymon... Gdzie my jesteśmy?

- Gdybym mógł, to odpowiedziałbym, że w raju, ale jako że nie ma tu Matta, to, to miejsce nie zasługuje na tyle gwiazdek.

Spojrzałam na niego wymownie, oczekując normalnej odpowiedzi. Pewnie nie chciał mnie jeszcze bardziej martwić, szczególnie że nie czułam się najlepiej, jednak takie odwlekanie dużo bardziej mnie stresowało.

Return to homeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz