39. Pierwszy dzień szkoły

94 5 3
                                    

Jadę właśnie samochodem z Edwardem. Podczas jazdy Edward trzyma mnie za rękę i co jakiś czas na mnie patrzy a i tak jedziemy bardzo płynnie i szybko. Panuje między nami przyjemna cisza. Edward ją przerwał.

- Stresujesz się? - Zapytał troskliwym głosem.

- Trochę, ale jak będę z Tobą to wszystko będzie dobrze. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się radośnie.

- Nigdzie się bez Ciebie nie ruszam, skarbie. - Powiedział zadziornym głosem.

- No ja myślę. Nie puszczę Cię na krok. - Powiedziałam i zaśmiałam się. Edward po chwili do mnie dołączył.

- Pamiętaj, że Cię kocham. - Powiedział, gdy przestaliśmy się śmiać.

- Ty też o tym pamiętaj. - Powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.

Droga trwała jakieś 15 minut. Edward zaparkował na ledwo zapełnionym parkingu. Wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi.

- Proszę moja księżniczko. - Powiedział z łobuzerskim uśmiechem.

- Dziękuję mój księciu. - Powiedziałam i zachichotałam.

Po chwili na parking zajechała reszta rodziny. Rose zaparkowała swój samochód obok naszego. Wszyscy wysiedli i skierowali się w stronę szkoły. Ja z Edwardem po chwili do nich dołączyliśmy.

- Musisz iść do sekretariatu. By odebrać plan lekcji i kod do szafki. A że ja również muszę wziąć plan to pójdę z Tobą. - Powiedział wesołym głosem Edward, który obejmował mnie ramieniem. Czułam na sobie wzrok obcych, ale tak szczerze już mi to nie przeszkadza.

- Okej. To prowadź. - Powiedziałam i zachichotałam.

Wkraczając na korytarz wsłuchałam się w myśli obcych dziewczyn.

„Taki przystojniak z taką brzydulą. Zrobię wszystko by był mój."

„Jaki on jest piękny. A ta wywłoka obok niego to, kto?! Może to jego siostra. Mam nadzieję, że mam rację. Postaram się i będzie mój."

Edward tą myśl chyba też usłyszał, bo po chwili pocałował mnie w policzek. Ja się uśmiechnęłam i dalej czytałam jej myśli.

„A to jednak jego dziewczyna. Może chłopak jest ładny, ale najwyraźniej jest ślepy. No trudno znajdę lepszego. Ale jednak szkoda."

„Oo mamy nową uczennicę. Będę miała, na kim się wyżyć i od kogo odbić chłopaka. A już jej udowodnię." - Kolejna myśl pewnej blondynki. Na tą myśl akurat się zaśmiałam. Żeby ona znała prawdę to by tak nie mówiła.

Teraz postanowiłam, że posłucham myśli chłopaków.

„Uuu, jaka ładna panienka do nas przyszła. Będzie moja." Na tą myśl Edward zachichotał.

„Skąd ten Cullen wyrwał taką laskę?! Mam nadzieję, że się nacieszył, bo niedługo będzie moja." Kolejna myśl jakiegoś blondyna o zielonych oczach.

Postanowiłam, że już więcej słuchać nie będę. Razem z Edwardem i tak doszliśmy do sekretariatu. Za biurkiem siedziała jakaś pani, która wyglądała na około 40 lat. Podniosła głowę z nad papierów i na nas spojrzała. Uśmiechnęłam się przyjaźnie.

- Dzień dobry. W czym mogę wam pomóc?

- Dzień dobry. Chciałabym odebrać swój plan lekcji. Nazywam się... - Nie dokończyłam, bo przerwała mi sekretarka.

- Isabella Cullen, tak?

- Tak. - Powiedziałam nieco zdziwiona. No cóż takie uroki małej szkoły, w której wszyscy znają wszystkich i ktoś nowy jest ogromną sensacją.

ZMIERZCH - MIŁOŚĆ JEST TRUDNA CZĘŚĆ I \\ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz