Amara obudziła się. Wstała i poszła do łazienki się na szybko umyć i przebrać. Już nawet sama nie była pewna czy chce iść na śniadanie. Wzięła szczoteczkę do zębów i stanęła przed lustrem. Na jej szyi był kwiatek. Fioletowy kwiatek. Był on koloru jej włosów. Pierwsze co zrobiła to próbowała go odczepić, ale jednak nie dało się. Bolało okropnie i nie wyglądało na to, że to zwykły klej tylko jakby... Kwiat był wrośnięty w jej skórę. Postanowiła to na razie zignorować i się zwyczajnie ubrać. Kołnierze mundurka na szczęście częściowo zasłaniały kwiat więc pomyślała, że nikt nie zauważy. Założyła buty i zabrała torbę i wyszła ze szkoły. Prawie się spóźniła na lekcje, jednak zdążyła. Usiadła w swojej ławce i zaraz nauczyciel ją zawołał do siebie.
- Pokaż co tam masz na twarzy. - Powiedział to dość szorstko oraz z odrobiną niechęci.
Wstała z ławki i powolnym krokiem podeszła do nauczyciela. Przyglądał się jej twarzy. W tym czasie zdążył się tam pojawić mały kwiatek, który znajdował się na dole jej twarzy. Zaczął go ciągnąć co sprawiło dziewczynie okropny ból. Bo dłuższej chwili puścił go.
- Idź do pielęgniarki. Może ci to odklei. - Odwrócił się i wrócił do lekcji.
Czuła, że wszyscy się na nią patrzą. Otworzyła drzwi i powoli kroczyła do pokoju pielęgniarki. Zapukała i chwilkę odczekała, gdy usłyszała głos starszawej kobiety.
-Wchodź, śmiało nie gryzę. -
Popchnęła drzwi i od razu usiadła na klozetkę. Nie jest tu pierwszy raz, a tak starsza pani kazałaby jej tu siąść. Chwilę ją oglądała i dotknęła obu kwiatów w milczeniu. Długo nie mówiła tylko usiadła przy swoim biurku i zapisała coś na kartce. Jej usta otworzyły się i w końcu coś powiedziała.
- Wiem, że to brzmi dziwnie, jednak te kwiatki świadczą o tym, że zostało ci mało czasu- Było słychać w jej ustach powagę i nawet przygnębienie więc było to wiadome, że to nie jest żaden żart.
- Mało czasu..? Mało to ile? Miesiąc? Rok? Ileś dni?- Była zmieszana, ale jednak wiedziała, że pielęgniarka nie może żartować.
- Nie jestem w stanie określić. To naprawdę rzadki przypadek. Nie został dokładnie zbadany ani nie ma na niego jakiegokolwiek leku.. Przepraszam.- Gorycz w jej słowach sprawiła, że sama się już czuła winna za to nawet jeśli to nie była jej wina. Była zmieszana i nie wiedziała co czuć. "Masz mało czasu" Nic jej to nie mówiło. Nie wiedziała ile jeszcze pożyje. I tak nie była zbytnio przywiązana do czegokolwiek na tej durnej planecie.
- To nie pani wina.- Zani zdążyła mi odpowiedzieć postanowiłam wyjść by nie narobić tej pani zbytnio stresu. Nie znałam jej dobrze, ale wydawała się zawsze miła i dobroduszna. Lepiej nie zamartwiać jej.
Wróciła do klasy. Postanowiła, że skłamie. Nie chciała siedzieć w tej budzie szczególnie, że wszyscy się na nią patrzyli w taki dziwny sposób. Podniosła torbę.
- Pani zadzwoniła po moich rodziców. Zaraz będą przed szkołą- Chyba brzmiała wystarczająco wiarygodnie. Nauczyciel kiwnął głową i wskazał jej drzwi.
Wyszła z budynku. Ktoś tam siedział, a dokładniej chłopak. Na pewno był lekko starszy i powininen być w klasie. Zaczęło kropić. Nie miała nic lepszego do roboty więc się do niego dosiadła.
- Nie powinineś być w klasie panie wagarowiczu?- Normalnie nie rozmawiam z ludźmi chyba, że chodzi o takie dokuczające teksty.
Zwrócił się w moją stronę i uśmiechnął.
- A ty co tu robisz pani..- Przyjrzał się mnie i dokończył. - pani kwiatek?-
- Te kwiaty to nie moja wina. -
- W takim razie czyja?-
Dalej miał ten sam uśmiech na twarzy. Odwróciłam wzrok i siedziałam cicho. Mrzawka z czasem zamieniała się w deszcz, a on zaczął grzebać w plecaku. Po chwili wyjął parasolkę i ją rozłożył. Na szczęście się zmieściliśmy tam razem.
- Przepraszam jeśli powiedziałem coś nie tak. Jestem Ethan.-
-Amara. - Nie powiedziała nic więcej.
Była może zbyt zamyślona? Tyle chaotycznych myśli i konceptów biegało po jej umyśle. Z trudem skupiała się na realnym świecie i jego słowach. Ethan chodzi do tej samej szkoły co ogarnęłam już po mundurku. Jest klasę wyżej. Lubi gry komputerowe i mangi. Nawet parę pokazał Amarze. Trzymał je w plecaku "na wszelki wypadek, gdyby mi się nudziło". Pogadali chwilę. Chłopak wydawał się bardzo miły, jednak mógł być momentami dokuczliwy. Kiedy przestało padać postanowiła się zbierać do domu. Może rodziców nie będzie w domu, albo będą zbyt zajęci by zauważyć, że wróciła zbyt szybko. Dół jej torby był zimny i mokry. Musiała tam już chwilę siedzieć. Wyjęła z niej klucz i przekręciła w zamku. Drzwi się otworzyły. Chwilę poczekała by upewnić się, że dom jest pusty i zamknęła za sobą drzwi. Wróciła do pokoju i usiadła przed laptopem. Poprosi po lekcjach o wysłanie jej lekcji. W końcu została "odesłana do domu". Westchnęła i poszła do kuchni. Zabrała kawałek bułki i zawróciła do swojego pokoju. Dzień minął dość szybko mimo, że jedyne co robiła to było praktycznie wylegiwanie się przed laptopem.
============================================================================
dopisek autorki:
Witam was w pierwszym tomie mojej twórczości! Nie jestem dobra w robieniu okładek więc żadnej na razie nie będzie, a następne tomy najprawdopobniej będą pisane na bieżąco. Dajcie mi na jeden 1-3 dni chyba, że mie akurat nie będzie. Widzimy się w następnym tomie~
-Frizg
CZYTASZ
Ten Kwiat Zwiędł Już Dawno Temu
FantasyAmarze nie zostało wiele czasu i niedawno poznała pewnego chłopaka. Czy odmieni jej życie tuż przed śmiercią?