42. Wybudzenie

72 3 0
                                    

Edward

Minęło kilka dni a Bella jeszcze się nie wybudziła. Codziennie podajemy jej krew ludzką i opiekujemy się nią. Przez ten czas nie chodziłem do szkoły cały czas przy niej czuwam. Niestety nie zauważyłem żadnej poprawy. Raz tylko raz widziałem jej twarzy uśmiech. Ale znikł on równie szybko jak się pojawił. Dzisiaj muszę iść na polowanie, ponieważ już dawno nie polowałem a czuję już dość spore pragnienie. Opiekę nad Bellą przejmą Esme i Alice, które również bardzo się o nią martwią. Wstałem z krzesła, które stoi zawsze obok łóżka Belli. Pocałowałem ją w czoło i wyskoczyłem przez okno. Gdy byłem na zewnątrz słyszałem, że do Belli przyszły dziewczyny i zaczęły coś tłumaczyć. Według zaleceń Carlisle'a należy do niej jak najwięcej mówić, bo może to przyspieszyć obudzenie się. Już nie mogę się doczekać jej obudzenia się. Bardzo się za nią stęskniłem.

Wbiegłem do lasu i wciągnąłem powietrze nosem. Poczułem w oddali 2 pumy. Pobiegłem w ich kierunku i kiedy odpowiednio się nasyciłem postanowiłem, że powoli będę wracać do domu. Może znajdę kolejne miejsce, w które będę mógł zabrać Bellę jak się obudzi. Zacząłem spacerować po lesie i znalazłem dwa wielkie kamienie, nad którymi rosło wielkie, rozłożyste drzewo. Usiadłem i ponownie zacząłem rozmyślać. Wyobraziłem sobie tutaj siebie z Bellą. Nie wiem ile czasu tak siedzę.

*w tym samym czasie w domu Cullenów*

Alice

Siedzę obok łózka Belli i opowiadam jej, do jakich sklepów chciałabym ją zabrać jak się obudzi. Esme wyszła do piwnicy by przynieść kolejny woreczek z krwią. Czuję się strasznie dziwnie mówiąc sama do siebie, ale w pewnym sensie jestem do tego przyzwyczajona. I tak większość nie słucha mojego wykładu na temat ubrań i zakupów. Ale jeśli ma to pomóc Belli to mogę tak gadać całą wieczność. Tęsknię za nią tak samo jak Edward. Bella jest dla mnie zarówno najlepszą przyjaciółką, ale i siostrą.

Gdy tak mówię i mówię delikatnie muskam, co jakiś czas rękę Beli swoimi palcami. Nagle coś się zmieniło. Jej włosy dotychczas długie, proste i w kolorze kasztanu zrobiły się jeszcze dłuższe i na dodatek w kolorze blondu. Sięgały jej teraz poniżej pasa. Twarz też się trochę zmieniła. Nadal była bardzo blada, jak na wampira przystało, ale była w innym odcieniu. Wstałam jak oparzona z krzesła i podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Spojrzałam na korytarz gdzie stała Esme rozmawiając z Carlislem. Podbiegłam do nich i krzyknęłam.

- Bella się zmieniła! Chodźcie zobaczyć!

Rodzice od razu spoważnieli i weszli do środka. Ustali jak wryci patrząc na nowy wygląd Belli.

- Czy to znaczy, że... - Nie dokończyła Esme patrząc na Bellę z szeroko otwartymi oczami.

- Wygląda na to, że tak. - Powiedział Carlisle i podszedł do maszyn.

- Możecie mi wytłumaczyć, o co chodzi?! - Zapytałam trochę zirytowana, że oni wiedzą a ja nie wiem nic.

- Wydaje mi się, że Bella powinna nie długo się wybudzić. Jej serduszko powoli spowalnia, więc to oznacza, że śpiączka się kończy. - Powiedział Carlisle jak zwykle spokojnym głosem. - Nie długo będziemy mogli z nią porozmawiać. - Powiedział i uśmiechnął się.

- Nie długo, czyli kiedy? - Zapytałam cała w skowronkach. Tęsknię za Bellą i nie mogę się doczekać, kiedy się obudzi.

- Jest mi ciężko stwierdzić, kiedy ale może ty zobaczysz ją w swojej wizji.

No tak na to nie wpadłam. Zamyśliłam się i jak na zawołanie otrzymałam wizję.

„Prawie wszyscy siedzą w salonie i rozmawiają z blondynką z długimi, prostymi włosami. Przez drzwi wchodzi Edward..."

ZMIERZCH - MIŁOŚĆ JEST TRUDNA CZĘŚĆ I \\ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz