Cześć, Bambi.
Środa, zostało pięć dni i znowu Cię zobaczę i naprawdę już nie mogę się doczekać. A z tego co wiem to nie tylko ja. Mamy pociąg w poniedziałek po 10, więc mam nadzieję, że wpadniesz się przywitać.
Jutro mam też najgorszy egzamin i przysięgam, że sram po gaciach z nerwów. Coś czuję, że przede mną ciężka noc, a nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem tak zestresowany. Dzisiaj po zajęciach znowu spotkaliśmy się z chłopakami, żeby powtórzyć i nawzajem się trochę wesprzeć, ale nie mam pojęcia na ile to pomogło.
Ale nie, nie będę teraz o tym myśleć. Muszę się odstresować.
Zapytałeś mnie wczoraj, kiedy wiedziałem, że Cię kocham, ale prawda jest taka że nie wiem. Mam wrażenie, że byłem w tobie zakochany od zawsze, a w pewnym momencie to sobie po prostu uświadomiłem.
Pierwszy raz chyba o tym pomyślałem, kiedy urządziliśmy maraton filmowy z MARVELEM, a ty zasnąłeś po trzeciej część, oparty na moim ramieniu i nie mogłem oderwać od ciebie wzroku.
Albo wtedy, gdy graliśmy mecz z drużyną z Salford, nic ważnego kolejny mecz. Ale ty stałeś w pierwszym rzędzie w koszulce z moim nazwiskiem, wykrzykując obelgi do przeciwnej i sędziego, kiedy jeden z nich podłożył mi nogę. Byłeś taki zdenerwowany, a przy tym tak cudownie uroczy.
Albo kiedy w Twoje urodziny poszliśmy do planetarium, bo zawsze o tym marzyłeś i wtuliłeś się we mnie plecami, oglądając narodziny kolejnej gwiazdy. Miałeś wtedy takie duże oczy i rozmarzony wzrok, a ja poprzysiągłem sobie, że zawsze chce wywoływać takie reakcje u Ciebie.
Kiedy pierwszy raz wyszliśmy tak po prostu do klubu z chłopakami i trochę popłynąłeś przez piwa, które cały czas domawiał Ci Zayn i śpiewałeś do mnie "It's raining man", a ja nie potrafiłem odwrócić od ciebie wzroku, mimo żepłakałem ze śmiechu.
Myślę, że mógłbym tak wymieniać przez kilka godzin, więc sam widzisz. W pewnym momencie po prostu spojrzałem na ciebie i pomyślałem: "Boże, ja naprawdę kocham tego głupka". Tak po prostu.
Pamiętam za to kiedy pierwszy raz ci to powiedziałem. To były dokładnie dwa dni przed walentynkami, kiedy leżeliśmy u mnie w pokoju i rozmawialiśmy jak bardzo beznadziejny jest ten dzień. Zapytałem Cię wtedy czy nie będziesz miał nic przeciwko, żebym pokazywał ci że Cię kocham przez cały rok, a nie tylko w ten jeden wieczór w lutym. Nie odpowiedziałeś mi, a kiedy spojrzałem na Ciebie, byłeś tak bliski płaczu.
I cóż, faktycznie. Nasze pierwsze walentynki nie różniły się za bardzo od innych dni. Chcę żebyś zawsze o tym pamiętał i to dlatego zabieram Cię na randkę w zwykły dzień tygodnia albo kupuje kwiaty tak po prostu, bez okazji. Chcę żebyś wiedział, że nie tylko Cię kocham, ale też doceniam.
Mam zamiar tak robić dopóki nie będę tak stary, że nie będę miał siły, żeby chociażby rozwalić was wszystkich w bingo albo pokera. A jeśli kiedyś będziesz miał wrażenie, że więcej uwagi i miłości poświęcam komuś innemu to będziesz miał stuprocentową rację. A tą osobą będzie nasze dziecko. Bo tak właśnie wyobrażam sobie naszą przyszłość.
Kocham Cię, L.
CZYTASZ
500 steps to you | l.s.
FanficC. codziennie od pisze list do chłopaka, który mu się podoba, ale nigdy go nie wysyła, składa kartkę i chowa do pudełka w szufladzie. A każdy z tych listów ma dokładnie 500 słów. "A Ty stałeś tam, stałeś lekko zgarbiony na środku i patrzyłeś tylko n...