Pierwsze spotkanie

45 8 4
                                    


        Camila jak każdego dnia wstała i poszła najpierw do łazienki. Przepłukała twarz, po czym poszła założyć soczewki, ponieważ jej oczy miały nienaturalny kolor, a dziewczyna nie lubiła zwracać na siebie uwagi. Chociaż i tak zawsze ją przykuwała makijażem i jej stylem ubierania się. Dziewczyna mieszkała sama, ponieważ jej rodzice wyjechali do innego miasta a ona musiała  studiować na uniwersytecie. Na szczęście miała taką możliwość, ponieważ była już pełnoletnia. Camila wyszła z domu i pobiegła w stronę szkoły, bo była już spóźniona 20 minut, chociaż i tak zwykle się spóźniała.
-Ałł !!! - nagle krzyknęła Camila.
-Nic ci nie jest ?-spytal troskliwie nieznajomy.
I tak pierwszy raz Camila spotkała Jamesa. W pierwszej chwili wydawał się on miły, ale czy na pewno miał dobre intencje ? Dziewczyna powiedziała:
-CO TY SOBIE...- przerwała jednak, gdy na niego spojrzała.
James  był  przystojnym i dobrze zbudowanym chłopakiem z blond włosami i niebieskimi oczami, w którym Camila momentalnie  utonęła. Ponadto był wysoki. Nagle z myśli wyrwały ją słowa Jamesa:
- Naprawdę mi przykro, nie chciałem cię popchnąć.
-Och... Nic się nie stało, nic mi nie jest.
Dziewczyna cała  obolała wstała i spojrzała na mężczyznę, który wydawał się być zły z jakiegoś powodu.
-Może dasz zaprosić się na kawę, jako przeprosiny?- uśmiechnął się.
-Tak, chętnie.
Niestety dziewczyna była bardzo naiwna, chociaż skąd mogła wiedzieć. Liczyła na to, że to będzie miły i kochający facet. Miejmy nadzieję, że się taki okaże. Dziewczyna spojrzała na zegarek i była już spóźniona 35 minut.
- O cholera!! Muszę lecieć, jestem już strasznie spóźniona! Narka.
-Poczek...
Zanim chłopak chciał ją spytać o numer telefonu, dziewczyna oddaliła się i zniknęła z jego zasięgu wzroku. Camila wbiegła do szkoły zdyszana i rozglądała się po szafkach. Nagle usłyszała dzwonek i nagle  korytarz był pełen studentów. Wszyscy skierowali na nią wzrok, jak to codziennie robili jakby to było naturalne, chociaż dziewczyna nigdy na to nie zwracała uwagi. Nagle dziewczyna usłyszała za sobą cichy  głos:
-Heej skarbie. -powiedział uwodzicielsko chłopak.
Natychmiast go odepchnęła, podniosła rękę i chciała uderzyć, ale chłopak był szybszy i złapał jej ręce.
-Co ty robisz ? Spokojnie słonko.
-Nie nazywaj mnie tak Stanley!
Camila wyrwała się i chciała spławić chłopaka, który cały czas za nią podążał po prostu krok w krok, co strasznie irytowało dziewczynę. Ale cóż wiedziała, że musi wytrzymać i nie ma sensu zaczynać bójek. Lekcje się skończyły, Camila poszła po czarny płaszcz, który zostawiła tydzień temu. Nagle usłyszała rozmowę Stanleya i Pertsa, którzy siedzieli w kącie i palili fajki. Camila nie mogła się powstrzymać i z ciekawości podeszła bliżej.
-Ej stary, a tak właściwie to po co uganiasz się za tą laską? Czego od niej chcesz ?
-Chciałbym się z nią umówić, ale mała zgrywa niedostępną, jeszcze zobaczy, że nie będzie stawiać oporów.
-To po prostu ją zaproś na drinka do klubu, potem do jakiegoś hotelu i przeleć. Wtedy będziesz zadowolony z siebie.
Camila nie dowierzając co słyszała zdenerwowana wyszła nie słysząc końca rozmowy.
-Co on sobie myśli?! Przelecieć ?! Nie doczekanie jego, musiałabym być chora psychicznie, żeby się z nim przespać!!
Zdenerwowana dziewczyna wyszła z szatni i przypomniała sobie, że miała odebrać motor z warsztatu. Postanowiła, więc iść inną szybszą drogą. Camila jak zawsze podziwiała widoki, które zawsze ją fascynowały i dzięki nim przypominały jej się wieczory jak dawniej spędzała je wraz z jej dziadkiem. Kiedyś zawsze chodzili razem na łąkę, gdzie podziwiali widoki i grali w szachy, więc za każdym razem, gdy Camila spojrzała na zachód słońca miała ten widok przed sobą. Dziadek i ona. To były piękne czasy, która dziewczyna często wspominała.

^ W następną sobotę  kolejny rozdział! :)^

Nieznajomy głosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz