*5*

467 15 2
                                    

Minął tydzień od mojego pobytu u Gusa. Te 7 dni były przyjemne, dużo rozmawialiśmu, graliśmy, chodziliśmy nocami na spacery, moja rana powoli się goi ale na pewno mogę się spodziewać blizny, Gus skończył pisać piosenkę, której nie chce mi pokazać ale nie złoścze się za to jeśli chodzi o depresję, przez ten czas jak u niego jestem, jest spokojny i cieszy go dużo rzeczy. Gustav zaczął też szukać znajomości, które pomogą mu z muzyką, pomogłam mu w szukaniu kogoś.

Było już późne popołudnie, zrelaksowana siedziałam na huśtawce na ogrodzie i zastanawiałam się co będę robić w przyszłości, bo taka była prawda że nie mam pojęcia, nie miałam jakiś większych zainteresowań, bałam się że skończę w biurze tak jak moi rodzice, a papierkowa robota mnie przeraża. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dzwonek telefonu, pomyślałam że to rodzice dzwonią, ale nie... To nie byli rodzice dzwonił Dominik, zdziwiłam się i w ostatniej chwili odebrałam.

-Hej Susanna. -powiedział Dominik z odczuwalną uciechą.

-Hej, nie spodziewałam się, że zadzwonisz. -odpowiedziałam ze zdumieniem.

-Sam bym się tego nie spodziewał, ale jednak. Jak spędziłaś ten czas w LA ? -spytał z ciekawością w głosie.

-Jak na razie nic ciekawego, spędzam czas z Gusem to mi wystarcza.

-Cieszę się, muszę ci powiedzieć, że brakuję ciebie tutaj, odczuwa się twój brak.

-Hah, jak przyjadę możemy się spotkać. -odpowiedziałam i sama siebie zaskoczyłam, czy ty do niego coś...? Nieee, co prawda pocałowaliśmy się, ale to nic nie znaczyło, chyba...

-Ja... Bardzo chętnie. -odpowiedział równie zaskoczony co ja.

Rozmawialiśmy jeszcze parę długich minut.

Gustav

Znalazłem w internecie dwóch młodych mężczyzn, starszych ode mnie o rok. Z ich ogłoszenia wynikało, że znają się na muzyce i chcą pomóc młodym osobą, które dopiero co zaczynają. Postanowiłem zadzwonić.

-Witam, ja z ogłoszenia czy nadal aktualne? -spytałem poważnie.

-Witam, tak aktualne, jeśli chciałbyś żebyśmy ci pomogli to najlepiej spotkajmy się na mieście. -odpowiedział oschłym tonem.

Na początku zdziwiłem się, że tak prosto z mostu ale się zgodził. 

-Dobra, w jakim miejscu?

-Wyślemy ci adres, bądź o 18. -odpowiedział i się rozłączył.

Nie  byłem pewny co do tego spotkania, wydawali się  podejrzani, ale pozory mylą ,ważne żeby znali się na muzyce. Zostały mi jeszcze 2 godziny do wyjścia, stwierdziłem że pójdę o tym powiedzieć Sus. Wszedłem do ogrodu i zobaczyłen, że rozmawia z kimś przez telefon ewidentnie z tym kimś jej się dobrze rozmawiało, chciałem podsłuchać rozmowę, lecz się opanowałem i odszedłem, nie chciałem żeby przestała mi ufać, to by mnie chyba zabiło. Wróciłem do pokoju i sprawdziłem adres, który m wysłali, miałem pół godziny drogi. 

Zacząłem się powoli zbierać, wziąłem kluczyki i wsiadłem do swojego białego jeepa. Dojechałem na miejsce, kazali mi czekać na zewnątrz, zobaczyłem że czekają na mnie we wgłębieniu w starym budynku, trochę się przeraziłem, bo kto normalny umawia się z kimś w takim miejscu. W końcu do nich podszedłem.

-Cześć to wy z tego ogłoszenia? -spytałem niepewnie, lecz zachowywałem spokój.

-Tak to my, chodź za nami.

Poszedłem. Weszli do zaniedbanej kamienicy, w której najprawdopodobniej mieszkali, a następnie do ich mieszkania, było bardzo niechlujnie w środku, zacząłem klnąć w myślach dlaczego się z nimi spotkałem. Oni usiedli przy stole i jeden z nich gestem ręki kazał mi usiąść.

-Więc, chcesz tworzyć muzykę? -powiedział zachrypniętym głosem.

-Tak, dopiero zaczynam i nie znam się na tym za bardzo, zacząłem pisać tek... -przerwałem, gdy zobaczyłem jak ten drugi wyjmuje z kieszeni woreczek z białym proszkiem. Po chwili oboje zaczęli robić kreski.

-Ale co wy do chuja robicie! -wstałem z miejsca, oni niewzruszeni siedzieli jak siedzieli.

-Ale spokojnie, to tylko pomaga się wyluzować. Jesteśmy braćmi w przeszłości mieliśmy dużo traumatycznych przejść, popadliśmy obaj w depresję a to jedyne co nas wyleczyło, nie jesteśmy uzależnieni... no może on trochę jest ale,  to nie jest takie złe jak ludziom się wydaje, wszyscy uważacie że to jest nie wiadomo jakie gówno, ale skoro pomaga ludziom to co w tym złego. -patrzałem na nich analizując coś.

-Pierdolcie się. -wyszedłem mocno trzaskając drzwiami, ktoś złapał mnie mocno za ramię, był to ten cichszy.

-Masz na wszelki wypadek. -powiedział i dosłownie wcisnął mi woreczek w rękę. 

Wracając do auta, podszedłem do śmietnika żeby wyrzucić to gówno, ale coś mnie powstrzymało, co jeśli faktycznie pomaga się rozluźnić? Może kiedyś się przyda, włożyłem woreczek do kieszeni i pojechałem w kierunku swojego domu. 

-------------------------------

Część trochę krótka, następna będzie dłuższa.



"Ty I Gustav" ~Lil Peep~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz