Rozdział 90

1K 57 43
                                    

Otworzył oczy i oślepiło go jasne światło dnia. Zamrugał kilka razy, a nad sobą zobaczył biały sufit. Głowa bolała go niemiłosiernie i czuł jak piecze mu podbródek. Dotknął się tam delikatnie ręką i poczuł małe wgłębienie. Na palcu zobaczył krew i nagle sobie przypomniał. O ataku podczas weselu i o walce Leny z Bellatriks. Potem wszystko się rozmazywało i nie mógł dostrzec co stało się potem. Zerwał się z łóżka i zauważył, że nie jest w swoim pokoju. Był to pokój gościnny w domu Watsonów. Poszedł do drzwi szybkim krokiem, ale zakręciło mu się w głowie. Oparł się o ścianę i przymknął na chwilę oczy. Gdy trochę mu przeszło, wyszedł z pomieszczenia już trochę wolniejszym krokiem. Dostrzegł zamknięte drzwi do pokoju swojej dziewczyny. Zapukał w nie, ale nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Uchylił je delikatnie i zajrzał do środka, ale nikogo tam nie było. Zszedł na dół i rozejrzał się w kuchni i salonie. Tam również nie było ani jednej osoby. Zobaczył swoje buty stojące na korytarzu i narzucił je szybko. Wyszedł z domu i chciał się teleportować, ale... właśnie. Gdzie teleportować? Zatrzymał się i pomyślał przez chwilę. Postanowił, że zawróci się do domu i poczeka, aż ktoś zjawi się w mieszkaniu. Z powrotem zdjął buty i stanął na korytarzu. Czy w porządku było przesiadywanie w cudzym domu pod nieobecność jego właścicieli? Nie, to nie było w porządku. Z ciekawości zerknął na zegarek, by dowiedzieć się, która jest godzina. Było ledwo po dziewiątej rano. Usiadł przy stole, nie wiedząc co robić i w tym momencie usłyszał drzwi. Znowu wstał na nogi i pędem wyszedł na korytarz. Zdziwił się gdyż zobaczył Edwarda bez Leny czy Charlotte. W dodatku mężczyzna wyglądał na przerażonego i zmęczonego. Miał podkrążone oczy, bladą twarz i bliznę na twarzy. Można było stwierdzić, że przypominał trochę wilkołaka po pełni. Stanął w drzwiach i zachwiał się na nogach. Remus chwycił za szklankę wody i podał mu ją, ponieważ wyglądał jakby zaraz miał zemdleć. Watson wziął kilka łyków i odstawił ją na stół. Podniósł wzrok na Lupina i pokręcił głową. 

- Nie wiadomo czy przeżyje tę operację. - wymruczał. - Dostała minimalnie obok serca. Uzdrowiciele postarają się go wyciągnąć, ale jest to mało prawdopodobne, że nie naruszą tętnicy. Trzeba użyć do tego precyzyjnej ręki. Nie dadzą rady. - dodał załamanym głosem, a Lupin pokręcił głową, a jego ręce zaczęły się trzęść. 

- Jak to się stało? - wyszeptał. - Chciałem jej pomóc w walce, ale nie zdołałem. Chyba dostałem jakimś zaklęciem i nie pamiętam nic więcej. 

- Ktoś rzucił w nią nożem. Pobiegła cię ratować. - z jego oczu zaczęły lecieć łzy. - To wszystko twoja cholerna wina! - wrzasnął nagle i uderzył w stół. 

Chłopak odskoczył i pokręcił głową. Prędko narzucił na siebie buty i teleportował się do szpitala św. Munga. Wleciał do środka i z trzęsącymi się rękoma podszedł do uzdrowicielki. 

- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? 

- Moja dziewczyna, blondynka ranna w ataku śmierciożerców ma być tutaj operowana. - powiedział na jednym wdechu. - Gdzie ją znajdę?!

- Opisz dokładniej co jej się stało. 

- Z tego co wiem dostała nożem w klatkę piersiową! Może teraz umierać! Proszę mnie do niej zabrać! - wykrzyczał, a kobieta pokręciła głową. 

- Z takimi urazami idzie się do szpitala mugoli. My zajmujemy się urazami magicznymi, a więc tutaj jej nie znajdziesz. - powiedziała spokojnie i odeszła w swoją stronę.

Lupin wyleciał z budynku i znalazł się na zatłoczonej ulicy. Znał tylko jeden szpital na terenie Londynu. Schował się w pustej uliczce i teleportował w te miejsce. Po chwili znalazł się w środku i podbiegł do izby przyjęć. Była tam ogromna kolejka. Zawrócił się i wzrokiem poszukał spisu pięter. Okazało się, że sale operacyjne miały znajdować się na drugim piętrze. Wbiegł po schodach na górę i wpadł na pusty korytarz. Zobaczył drzwi na końcu i poszedł w ich stronę. Popchnął je, ale były zamknięte na klucz. Kopnął w nie i zaczął krążyć w kółko. Usłyszał kroki dochodzące ze schodów i szybko się tam znalazł. Zobaczył lekarza, który wyglądał jak chirurg. 

Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz