Bella
Otworzyłam oczy i znowu zostałam przeniesiona do bardzo ciemnego miejsca. Zamrugałam kilka razy znalazłam się na tej samej łące, co ostatnim razem. Spojrzałam na swój ubiór. Tym razem nie miałam przewiewnej, białej sukienki tylko długą do samej ziemi czarną jak śmierć sukienkę a rozpuszczone włosy opadały na moje ramiona. Rozejrzałam się po łące i wzrokiem usiłowałam znaleźć Matilę, lecz mi się nie udało. Więc postanowiłam, że pójdę w to miejsce gdzie ostatnio ją spotkałam, czyli nad strumyk.
Wyszłam z cienia drzew i powolnym krokiem poszłam w stronę ostatniego miejsca spotkania. Przedostałam się przez drzewa i znalazłam się nad strumykiem. Usiadłam tak samo jak ostatnio i oglądałam pływające kolorowe rybki. Tak samo jak ostatnio nie wiadomo skąd wzięła się obok mnie dziewczyna w jasnym kapturze. Tym razem nie pytałam, kim jest, bo doskonale wiedziałam, w kim spędzam czas.
- Co tu robisz Bogini? Czyżby coś się stało? - Zapytała Matila ściągając kaptur z głowy.
- A ty skąd o tym wiesz? - Zapytałam patrząc na nią z grobową miną. Przemilczałam nawet temat nazywania mnie „Boginią". Nie mam siły się kłócić a szczególnie z postacią w mojej trochę nie normalnej głowie.
- Po pierwsze jestem Twoim opiekunem a po drugie ubiór, w jakim tu przybędziesz symbolizuje Twój nastrój. A po nim mogę stwierdzić, że nie jest ciekawie. Tak, więc opowiadaj to może dam radę Ci jakoś pomóc. - Powiedziała ze współczującą miną. Miałam wrażenie, że wie wszystko, co się stało tylko chciała to usłyszeć ode mnie.
- Przez tą głupią zmianę wyglądu Edward mnie nie poznał. Nakrzyczał na mnie i wybiegł z domu. Wtedy poczułam silny ból a Carlisle, który jest lekarzem stwierdził, że moja przemiana zwolniła i zaproponowałbym się z Tobą skontaktowała. Czy masz mi coś do powiedzenia w takiej sytuacji? - Opowiedziałam jej w skrócie historię, którą nie dawno przechodziłam. Patrzyłam na moją towarzyszkę z miną pełną nadziei.
- Z tego, co zrozumiałam to Twój ukochany Cię skrzywdził. Według opowieści powinnaś być w stanie krytycznym. Jakbyś była w takim stanie nie przybyła byś tu. A, że tu jesteś to znaczy, że albo jesteś jeszcze potężniejsza niż nam wszystkim się wydaje albo Edward nie jest Ci przeznaczony. - Powiedziała z zastanowieniem i ze smutkiem.
- Ale jak?! Przecież ja go kocham?! - Powiedziałam lekko zirytowana i zdenerwowana. Z tym silniejszym odczuwaniem uczuć to chyba prawda. Strasznie szybko się teraz albo denerwuję albo smucę.
- Nie twierdzę, że go nie kochasz, ale wydaje mi się, że Edward nie jest tym, co może Cię pokonać.
- Ale z przepowiedni wynika, że to właśnie on. Wszystko się zgadza. Młodzieniec, w którym się zakocham. Prawdziwie zakocham. Tylko nie mów mi, że... - Przerwałam, bo nie potrafiłam wyobrazić sobie, że Edward może mnie nie kochać. Poczułam nagle jeszcze silniejszy ból. Ale nie to nie może być prawda...
- Przykro mi,...Ale może też się sprawdzić ta pierwsza opcja. - Powiedziała próbując mnie pocieszyć. - Tak by było lepiej... - Szepnęła sama do siebie.
- A znasz jakiś sposób na ten ból? - Zapytałam cicho bojąc się, że jak powiem głośniej to znowu przybędzie fala okropnego bólu.
- A co dokładnie Cię boli, Bogini?
- Głównie to głowa i miejsce gdzie jest serce.
- Po prostu musisz odpoczywać i przyjmować dożylnie krew ludzką lub w większych ilościach krew zwierzęcą. Jak będziesz się lepiej czuć to możesz zacząć polować. Tylko nie możesz aż tak bardzo się przemęczać. A co do głowy to musisz unikać głośnych dźwięków.
CZYTASZ
ZMIERZCH - MIŁOŚĆ JEST TRUDNA CZĘŚĆ I \\ZAKOŃCZONE
VampireTo jest moja pierwsza książka, więc z góry przepraszam za błędy. Okładkę robiłam sama. ---------------------------------------------------------------------------------------------- Jakby ktoś spojrzał na Bellę powiedziałby, że to zwykła i przeciętn...