3

23 2 1
                                    

AMBER POV.
Obudziłam się rano i zobaczyłam wiadomość od Bryca...

BRYCE:
Dobranoc💖

Postanowiłam odpisać, a że była już 10 napisałam tylko

AMBER:
No dzień dobry!

BRYCE:
Hej piękna!

AMBER:
Ja? Piękna?

BRYCE:
Ależ oczywiście!

AMBER:
A dziękuję! Ty też nie brzydki.

BRYCE:
Wiem, hah.

Nie odpisałam na tą wiadomość, tylko poszłam do łazienki się umyć, kiedy skończyłam podeszłam do szafy i zobaczyłam, że napisał do mnie Josh

JOSH:
Co z naszym spotkaniem?

AMBER:
Przepraszam, jestem umówiona...

JOSH:
Rozumiem, a z kim jeśli można wiedzieć?

AMBER:
A nie można.

Ubrałam na siebie beżową bluzę, czarne przetarte jeansy i białe tenisówki, a moje włosy związałam w wysokiego kucyka. Zjadłam śniadanie i poszłam do pokoju słysząc, że ktoś do mnie napisał, okazało się, że to Bryce.

BRYCE:
Imreza będzie o 18, przyjadę po Ciebie około 17:30😘

AMBER: Jasne, będę czekać😋

Nic nie odpisał. Była dopiero 12 więc jeszcze chwilę porozmyślałam i postanowiłam wybrać ciuchy... Zeszło mi chyba z trzy godziny zanim ostatecznie wybrałam co założę. W końcu postawiłam na miętową, tiulową sukienkę i białe obcasy. Wyprostowałam włosy i poprawiła makijaż. Stwierdziłam, że zostało mi trochę czasu. Weszłam więc na instagrama, zobaczyłam, że Josh wstawił post, na którym był najprawdopodobniej jego pies, więc je poserduszkowałam. Jeszcze chwilę przeglądałam i usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam po schodach o mało się nie zabijając, otworzyłam drzwi i zobaczyłam Bryca, który wyglądał wyjątkowo ładnie.

-Cześć, pięknie wyglądasz- powiedział chłopak, a ja poczułam jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec.
-Hej, dzięki- odpowiedziałam -idziemy?- dopytałam
-Pewnie! -uśmiechnął się i podał mi rękę. Wsiedliśmy do auta, jechaliśmy w sumie w ciszy, po około 15 minutach byliśmy już na miejscu. Miejscu, którym alkohol czuć było z kilometra...

Gdy tylko weszliśmy do budynku usłyszeliśmy głośną muzykę, a ja zobaczyłam Josha, który siedział przy stole, trzymając w dłoni czerwony kubeczek, wyglądał na smutnego, ale pewnie to mi się wydawało... Nie chciałam, żeby mnie zobaczył, więc wyszłam do ogrodu, siadając przy basenie.

-Ze mną nie chciałaś iść, ale z nim już tak...- usłyszałam nagle czyjś głos, domyśliłam się, że to Josh.
-Josh, to nie tak- próbowałam się wytłumaczyć.
-A jak?- zapytał głosem zawiedzionym, może bardziej znudzonym...

Ja nic nie odpowiedziałam, tylko odeszłam, poszłam pić, piłam ile mogłam, czułam alkohol w mojej krwi, ale i tak piłam. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek, więc szybko odwróciłam się widząc Bryca.

-Co ty robisz?- zapytał
-Piję, nie można?- zapytałam z lekką irytacją.
-No można, ale z umiarem- powiedział stanowczo.
-U mnie zawsze, wszystko jest z umiarem- odpowiedziałam dumna z siebie.
-No, właśnie widzę.- mimo mojego stanu trzeźwości, a raczej jej braku, widziałam w jego oczach znudzenie moim zachowaniem.
-Ej- walnęłam nagle
-Tak- odpowiedział, a ja zauważyłam, że traci cierpliwość.
-Leżeć mi się chcę- powiedziałam dosadnie.
-No przecież się domyślam...
- To czemu stoimy? Na rączki i do łózia WIO- wykrzyknęłam i skoczyłam na chłopaka. Wtuliłam się w niego i po chwili poczułam jak kładzie mnie na łóżku.
-A gdzie to jest?- Spytałam, jak idiotka
-Mój pokój- wyjaśnił
-Dlaczego mi do chuja nie powiedziałeś, że to twój dom?!- zapytałam zdezorientowana
-No nie do końca, nie pytałaś, porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz- po tych słowach puścił mi oczko i wyszedł z pokoju.

Ja i Bryce Hall (wersja czytelniejsza)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz