49. Zakupy i moc

65 2 1
                                    

*następnego ranka*

Na parapecie przesiedziałam całą noc. Rozmyślałam o rzeczach ważnych i mniej ważnych. Postanowiłam, że przed zakupami z Alice i Rose pójdę na polowanie.

Wstałam z parapetu i zajrzałam do szafy. Wyjęłam czarne legginsy i bordowy podkoszulek. Na to kremowy sweterek i kilka bransoletek na rękę. Stwierdziłam, że nie będę robić makijażu, bo nie widzę w tym sensu.

Wzięłam przygotowane ubrania i poszłam do łazienki. Stwierdziłam, że wezmę szybki prysznic. Ciepła woda zawsze przyjemnie rozluźnia moje mięśnie, więc idealnie przed polowaniem. Po prysznicu szybko przebrałam się w przygotowany komplet ubrań i przebrałam się w niego.

 Po prysznicu szybko przebrałam się w przygotowany komplet ubrań i przebrałam się w niego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tak ubrana zeszłam na dół. Spotkałam tam wszystkich mieszkańców. Oprócz Carlisle'a, który pojechał na dyżur do szpitala.

- Ma ktoś ochotę iść ze mną na polowanie? – Zapytałam z uśmiechem.

- Ja chętnie z Tobą pójdę. – Powiedział w świetnym humorze Emmet.

- To rusz cztery litery i wychodzimy. Nie mam czasu, bo później jadę na zakupy z dziewczynami. —Powiedziałam cicho chichotając.

- Już dobrze. O Bogini już się ruszam. Tylko nie każ mnie na wieczne potępienie. – Wstał z kanapy. Podszedł do mnie kłaniając mi się po same stopy, po czym wyszedł z grobową miną na podwórko.

- Jak z dzieckiem. – Powiedziałam pod nosem, ale moja rodzina i tak to usłyszała, bo się zaśmiała. Nawet Rose, która chyba się do mnie przekonała.

- Idziesz, Wasza wysokość? – Zapytał Emmet z zewnątrz.

- Tak idę o ty mój wielki bracie Emmecie. – Powiedziałam dalej się śmiejąc. Rodzina jeszcze bardziej dała w śmiech. W świetnym humorze podążyłam na dwór gdzie czekał Emmet.

Polowanie minęło szybko. Często się śmiałam widząc Emmeta robiącego z siebie głupka. Najpierw udawał, że sarna mu uciekła i nie może jej dogonić. Później próbował mnie wystraszyć, ale to ja go bardziej wystraszyłam stając się niewidzialną. Po tych incydentach wróciliśmy do domu.

Gdy tylko przekroczyłam próg domu Alice już ciągnęła mnie w stronę garażu. Nie zdążyłam nawet się sprzeciwić a już siedziałyśmy w żółtym samochodzie Alice. Droga minęła dość spokojnie. Śmiałam się z dziewczynami podczas drogi do galerii z mało istotnych spraw. Wydaje mi się, że Rose mnie zaakceptowała. Wiem, że miała swoje powody do gniewania się na mnie, ale to nie moja wina, że Edward nie uwierzył w moje zmiany wyglądu i powiedział, że to nie jestem ja. Mówi się trudno. Ból minął, więc mogę na ten temat normalnie rozmawiać.

Jazda samochodem trwała jakieś 20 minut. Normalnie trwałaby dłużej, ale patrząc na to, z jaką prędkością jeździ Alice przybyłyśmy tam szybciej. Gdy znalazłyśmy Alice od razu wpadła w „szał zakupów". Nim zdążyłam wysiąść z samochodu Alice była już w połowie drogi do pierwszego sklepu. Patrząc na to, że byłyśmy wokół ludzi nie mogła użyć swojej super prędkości, bo narazilibyśmy się na rozpoznanie. A na to nie możemy pozwolić.

Co tu dużo opisywać. Zakupy z Alice wyglądają zawsze tak samo. Alice wpada do sklepu przetrząsając wszystkie półki później daje mi albo Rose ubrania do mierzenia i wygania do przymierzalni. Jak uzna, że to, co było warte uwagi zostało kupione, płaci i kieruje się do następnego sklepu a ja idę za nią jak męczennik na skazanie. Rose lubi zakupy, ale nie ma takiego fioła na ich punkcie jak Alice. Zakupy z blondynką są spokojniejsze i powiem szczerze trochę przyjemniejsze. Nie wymaga tak dużo jak Alice i nie dręczy tak dużo o ubraniach. Nie robi nalotów na Twoją szafę ani nie ocenia za każdym razem Twojej garderoby. Może nie jest aż tak rozmowna jak mały chochlik, ale to z jednej strony lepiej mogę się, chociaż pogrążyć we własnych myślach. Zakupy trwały jakieś 10 godzin. A do domu wróciłyśmy z chyba setką ubrań.

Gdy Alice zaparkowała samochód do garażu powiedziała, że wyśle, któregoś z chłopaków by przyniósł torby, więc mogę wracać do siebie.

Gdy weszłam do środka Esme od razu zobaczyła, że coś jest nie tak.

- Hej, skarbie. Dobrze się czujesz? – Zapytała z troską.

- Przeżyłam zakupy z Alice, więc może być. A teraz przepraszam, ale muszę iść na górę się położyć, bo boli mnie trochę głowa.

- Jasne idź. Jak chcesz mogę przyjść do Ciebie za chwilę. – Powiedziała z troską gładząc moje ramie.

- Nie, nie trzeba. Ale dziękuję. – Powiedziałam i przytuliłam ją.

- Dobrze. Jak czegoś będziesz potrzebować to zawołaj mnie lub kogoś innego, okej? – Zapytała, gdy skończyłyśmy się tulić.

- Jasne, dziękuje. – Powiedziałam z bladym uśmiechem poszłam na górę.

Przez cały czas zakupów czułam się dziwnie zmęczona, ale podejrzewam, że to przez ukazujące się moce. Zakupów nie wzięłam, bo Alice powiedziała, że wyśle po nie któregoś z chłopaków. Gdy doszłam do pokoju usiadłam na łóżku wpatrując się w ścianę naprzeciwko mnie. Siedziałam tak dłuższy czas. Stwierdziłam, że się położę. Podniosłam rękę by rozwiązać włosy. Nagle poczułam jak powietrze wokół mnie porusza się ku górze. Zaciekawiona opuściłam rękę i poczułam jak powietrze się obniża. Zakręciłam ręką a powietrze zrobiło małe tornado i rozeszło się po całym pokoju.

- Czy to możliwe, że panuję nad powietrzem? – Zapytałam siebie pod nosem. – Może, dlatego czułam się taka zmęczona, bo kolejna moc się u mnie zbudziła. Ciekawe czy jak panuję nad powietrzem to czy panuje również nad innymi żywiołami. Musze iść to sprawdzić.

Wstałam szybko z łóżka, lecz chyba trochę za szybko, bo zakręciło mi się w głowie. Po chwili widziałam już wszystko wyraźnie, więc wolniej ruszyłam w stronę łazienki. Gdy znalazłam się w środku odkręciłam wodę w kranie i czekałam do czasu, gdy umywalka będzie pełna. Poczekałam chwilę i już mogłam sprawdzić swoje podejrzenia. Wsadziłam palce do wody o delikatnie nimi zakręciłam. Woda zareagowała normalnie. Wyciągnęłam rękę z wody a ona podążyła za nią. Chyba trochę za szybko ruszyłam ręką, bo kilka kropelek spadło na podłogę.

„Czyli panuję nad wodą i powietrzem?!" – Powiedziałam w myślach. – „Musze skontaktować się z Matilą. Ale teraz muszę odpocząć. Miała rację z tym zmęczeniem."

Wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę łóżka. Położyłam się na nim i od razu odpłynęłam.

\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\

Liczba słów: 970

Hej!

Rozdział jest i mam nadzieję, że się podoba.

Został jeszcze jeden rozdział i zaczynamy nową część.

Macie jakieś pomysły na tytuł bądź okładkę? Jak tak to piszcie.

Pozdrawiam.

Bajo!

P.S.

W weekend będę poprawiać wszystkie rozdziały, więc jak widzicie jakieś błędy to piszcie a ja je poprawię.

ZMIERZCH - MIŁOŚĆ JEST TRUDNA CZĘŚĆ I \\ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz