Rozdział 22. Każdy popełnia błedy?

224 29 8
                                    

W dzień pokazu obudziłem się z potwornym kacem. Próbowałem sobie przypomnieć co się wczoraj stało. Byłem w barze, sporo wypiłem i...

Cholera

Zagadywała do mnie jakaś kobieta, poszliśmy do pokoju hotelowego....

Kurwa

Kurwa

Cóż, czasu nie cofnę. Miałem tylko nadzieję, że dla niej to też była jednorazowa sytuacja. Ogarnąłem się i zszedłem na dół.

W kuchni siedział Casper
-Dzień dobry – powiedział uprzejmym tonem
-Dla kogo dobry, dla tego dobry – westchnąłem
-Zrobiłem Ci kawę.
-Dziękuję – powiedziałem słabo
-Wykończysz się – westchnął
-To wtedy będę miał święty spokój – wyrwało mi się
-Nie mów tak – powiedział troskliwie
-Mówię co myślę – wzruszyłem ramionami
-Nie rozumiem... Czemu z nią zerwałeś?
-Ponieważ zna całą prawdę o mnie... Tak będzie dla niej lepiej
-Mówisz o... O tym co zrobiłeś dla Nath? – mężczyzna nie był w stanie wypowiedzieć tego imienia
-Tak. Chciałbyś być z mordercą? – spojrzałem na niego
-Oj Gabriel, to nie tak... Nie jesteś złym człowiekiem.
-Ale zabiłem...
-Powiedzmy, że usunąłeś z tego świata jednego zwyrodnialca

Mimowolnie się uśmiechnąłem
-Ty nawet morderstwo potrafisz ładnie nazwać.
-Taka prawda synu, gdyby nie Ty, pewnie straciłbym córkę. I będę Ci za to wdzięczny do końca mojego życia.
-Ale...
-Nie ma żadnego „ale” rozumiesz?
-Nathalie „spłaciła” Dług, jesteśmy kwita.
-Ona tak, ja nie – uśmiechnął się


Wywróciłem oczami
-Nathalie wspomniała, że miałeś zamiar oświadczyć się Camilli na pokazie.
-Już nic więcej jej nie powiem – westchnąłem
-Czyli to prawda?
-A jakie to ma teraz znaczenie? Nie jesteśmy razem i nie będziemy..
-Nie mów hop póki nie przeskoczysz.
-Pierdolenie o Chopinie.
-Jak dziecko – zaśmiał się – Tak wgl, Emily dzwoniła, do Ciebie nie można było się dodzwonić, rozprawa jest jutro o 10.00 rano.
-Wyśle adwokata, nie chce mi się tułać po sądach, dałem mu wytyczne co i jak.
- Jak uważasz...
-Idę się przewietrzyć – powiedziałem


Wziąłem kawę i wyszedłem do ogrodu. Zapaliłem papierosa i mnie zemdliło. Zdecydowanie wczoraj przesadziłem, nigdy więcej.

Siedziałem tak z dobrą godzinę, gdy zobaczyłem, że ktoś idzie w moim kierunku. W pierwszej chwili myślałem, że mam omamy przez kaca, ale nie, wzrok mnie nie mylił.
-Masz tupet – powiedziałem ostro – Czego tu chcesz?
-Porozmawiać – powiedział Clark podchodząc do mnie
-Nie mamy o czym.
-Rozmawiałem z Nathalie...
-Gówno mnie to obchodzi – przerwałem mu – A jeżeli w ciągu minuty stąd nie wyjdziesz wyprowadzi Cię ochrona. Wyraziłem się jasno? – powiedziałem wstając

Zrobiłem kilka kroków, gdy mężczyzna się odezwał
-Cam jest w szpitalu...

Zamarłem, odwróciłem się i spojrzałem na niego.
-Co? – aż zrobiło mi się słabo
-To moja wina... Poniosło mnie wtedy Gabriel... Rozmawiałem z Nathalie, tak na spokojnie i zrozumiałem... Chciałem iść porozmawiać z Cammie ale....
-Ale co? – serce waliło mi jak szalone

Błagam, niech tylko nic jej nie będzie.
-Znalazłem ją w łazience... Miała podcięte żyły i zażyła tabletki nasenne popijając alkoholem.
-Boże.. – usiadłem bo czułem zawroty głowy
-To moja wina... Napisała list... Ona była pewna, że teraz się jej uda.. – spojrzał na mnie, jednak ja milczałem więc kontynuował – Napisała,  że to moja wina, że Ciebie nie wini, ponieważ zrobiłeś to po to by chronić Adriena. – znowu spojrzał na mnie – Proszę Cię powiedz coś ...
-A co Ci mam powiedzieć?! Co?! Dobrze wiedziałeś co robisz, oraz, że ja nie będę mógł o nią walczyć! – puściły mi hamulce
-Przepraszam.... – szepnął

Prawdziwa Miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz