5

789 74 75
                                    

Wrócili na lekcje i Castiel nastawił się na to, że po matematyce wyjdzie ze szkoły i spędzi popołudnie z Balthazarem. Owszem - mógłby iść na spotkanie organizowane przez Deana, ale nie widział takiej potrzeby. Tak - dokuczali mu po ujawnieniu się w szkole, ale radził sobie, bo niezbyt się tym przejmował - to było niczym w porównaniu z tym jak potraktowali go rodzice. Nie potrzebował tam iść, a nie chciał zabierać innym czasu. 

Jednak mniej więcej w połowie lekcji drzwi otworzyły się i wejrzał przez nie Dean, jakby oddychając z ulgą,  gdy dostrzegł Castiela siedzącego w pierwszej ławce.

— Dzień dobry, mogę porwać na chwilę Castiela? — zapytał, a nauczycielka przytaknęła, zgadzając się i spojrzała wymownie na Castiela, który westchnął i wstał ruszając w jego stronę. — Bardzo dziękuję — powiedział z uśmiechem Dean, a Castiel starał się ignorować spojrzenia kolegów i koleżanek obecnych w klasie.

— O co chodzi? — spytał, gdy już stali na korytarzu. 

Dean przyjrzał mu się uważnie. 

— Pisałem do ciebie, ale nie odpisywałeś.

— Bo mam lekcje — powiedział, jakby to było totalnie oczywiste. — Skąd wiedziałeś, gdzie mam zajęcia?

— Nie wiedziałem, chodziłem po klasach po kolei — odparł, trochę niezręcznie, bo to zabrzmiało desperacko. — Będziesz na tym spotkaniu? Bo Benny słyszał jak Balthazar mówił komuś, że jest umówiony z tobą i...

— Tak, bo jestem z nim umówiony. Jak średnio kilka dni w tygodniu, odkąd do siebie wróciliśmy.

— Możesz zmienić te plany? Proszę.

Castiel spojrzał na niego zdezorientowany, bo głos Deana brzmiał tak, jakby od tego miały zależeć conajmniej losy tego świata.

— Czemu? Nie potrzebuję tego spotkania...

— Wiem, ale ja cię tam potrzebuję — przerwał mu. — I moglibyśmy gdzieś potem razem wyskoczyć...

— Dean — Castiel powiedział jego imię trochę zbyt ostro. — O co chodzi? Bo widzę, że coś nie gra.

Dean przygryzł wargę. Czemu nie potrafił przed nim grać? Umiał grać przed każdym, ale nie przed Castielem Novakiem. 

— Musimy pogadać. Ale to później. 

Castiel zamrugał parę razy, jakby nie do końca pewien czy dobrze usłyszał.

— Czemu nie teraz?

— Bo to zły moment, masz lekcje. Proszę, bądź na tym spotkaniu. Nie musisz się odzywać, po prostu porobisz zdjęcia. Potem pójdziemy do jakiejś pizzerii i pogadamy, okej? Ale nie zabieraj Balthazara, proszę.

Castiel przyjrzał mu się podejrzliwie, bo coś ewidentnie tu nie grało. Nie wiedział tylko jeszcze co. Przecież poprzednio, na lotnisku, Dean stwierdził, że lubi Balthazara, więc co nagle się zmieniło?

— Czemu mam nie zabierać mojego chłopaka? 

Dean spojrzał mu w oczy, jakby mu współczuł. Ale czego? Castiel nie rozumiał. Jeszcze nie wtedy.

— Bo cię o to proszę. Wszystko wytłumaczę. Zaufaj mi, Cas. 

Castiel przygryzł wargę. Bał się o to, co kombinował Dean, a to musiało być coś ważnego, skoro nie pozwalał mu zabrać Balthazara. Chciał odmówić, ale nie potrafił - Dean miał w oczach coś, co sprawiało, że Castiel postanowił mu zaufać.

— Dobrze — zgodził się. — Przyjdę. Powiem Balthazarowi, że muszę pracować, zrozumie.

— Dzięki, Cas — powiedział, przytulając go.

Chłopak [Destiel AU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz