Miał być prolog, ale zamiast tego są dwa pierwsze rozdziały :)
***
Harry przełknął głośno, gdy tylko otworzył oczy i, do jego zaćmionego ciągle koszmarem umysłu, dotarło gdzie jest. Nie potrafił jednak się uspokoić. Odrzucił kołdrę i wstał.Przez otwarte okno wpadało nocne, letnie powietrze, chłodząc spoconą skórę.
Potarł ramiona, wzdychając ciężko i zerkając na blizny. W tym świetle wydawały się niesamowicie jasne. Dodatkowo fakt, że spora ich ilość została stworzona przy pomocy magii, a on sam teraz był dosyć mocno rozchwiany emocjonalnie, lśniły pulsującą mocą. Nie pierwszy raz to dostrzegał, ale od kilku tygodni zaczęło się to powtarzać coraz częściej. Niestety odczuwał wtedy nasilający się ból, który starał się ukrywać przed wszystkimi.
Wiedział, jak wiele zawdzięcza obu swoim nowym opiekunom i nie chciał sprawiać więcej kłopotu. Odkąd pojmano Albusa Dumbledore'a oraz udowodniono mu szereg win, było w miarę normalnie. Rozprawy, których tak obawiał się Potter, mając już doświadczenie z magicznym sądem, odbyły się sprawnie. Tak jak przypuszczał, nie ominęło to także Lucjusza. Ale w swoim zwyczaju wymigał się z najgorszych kar po ślizgońsku.
Odszkodowania może i mocno uszczupliły jego majątek, ale pozwoliły cieszyć się wolnością i stanowiskiem. Nikomu nie spieszyło się zostać ministrem magii, nawet jeśli zapanował już spokój. Każdy też ufał, że podopieczny weźmie sprawy w swoje ręce, gdyby jednak Malfoy senior zrobił coś niestosownego.
Harry potarł czoło, sycząc nagle, gdy musnął bliznę i odrywając się na moment od wspomnień. To odczucie tylko potwierdzało jego koszmar. Wmawianie sobie, że jest inaczej, byłoby błędem. W końcu sam mu to powiedział, a on znów będzie musiał wkroczyć na ścieżkę walk.
Usiadł na parapecie, starając się zignorować ból w bliznach i rozjaśnić trochę myśli.
Fawkes spał na swojej żerdzi, z głową ukrytą pod skrzydłem. Hedwiga wyleciała kilka godzin temu na polowanie. Może i Harry zrzekł się tutora, ale ptak nie opuścił go, twierdząc, że nie będzie miał z kim czasem inteligentnie porozmawiać. Pewnych przywilejów po prostu już nie dało się cofnąć, nawet jeśli sam tiro tego chciał.
Przez krótką chwilę chłopak miał zamiar obudzić pierzastego towarzysza, ale jego śpiew obudziłby Severusa, śpiącego po drugiej stronie korytarza. Feniksy nie posiadały opcji ściszania.
Zastanawianie się, co ma teraz zrobić, było dosyć czarnymi myślami. Jutro, a dokładniej dzisiejszego poranka, gazety będą krzyczały nagłówkami:
„Albus Dumbledore uciekł z Azkabanu!"
Nie zapomniał zabrać swoich zwolenników. Zażycie Eliksiru Życia dawało im sporo przewagi. A stworzenie nowych dawek także nie będzie trudne. W tej chwili Harry żałował, że nie wyraził zgody na Obliviate. To i tak byłoby lepsze wyjście niż Pocałunek Dementora, a uchroniłoby ich teraz przed konsekwencjami.
Cóż, najgorsze otrzyma on. Teraz Albus nie będzie się już ukrywał za fasadą miłego starca. Ich połączenie znów stało się aktywne i Harry już odczuwał pierwsze efekty. Stary czarodziej był na niego wściekły i nawet gniewu Toma nie można było z tym porównywać. Radość z wakacji uleciała w dal, machając białą chusteczką.
Harry westchnął i ruszył na dół, do kuchni. Wiedział, że już nie zaśnie, a gorąca herbata odrobinę go uspokoi. Przechodząc obok drzwi do salonu, zatrzymał się na moment. Krąg Snape'ów otaczało w tej chwili światło księżyca i wydawał się bardziej magiczny. Przez myśl Harry'ego przemknęło, że może ponownie go potrzebować. Zadrżał na, jak myślał, dawno zapomniane wspomnienie bólu tych połączeń. Groźba Albusa znów przemknęła przez myśli:
CZYTASZ
Blizny II - Obskurus
FanfictionCiąg dalszy zmagań Harry'ego z Albusem oraz z niespodziewanym jeszcze groźniejszym przeciwnikiem. Opowiadanie zostało napisane i należy w pełni do Zilidya D. Ragon. Ja tylko publikuję je dla szerszej publiczności. Zgoda na publikowanie jest.