Rozdział 2

182 7 0
                                    

Kiedy wychodziłam ze szkoły zauważyłam, że Nick rozmawia na parkingu z jakąś dziewczyną – ewidentnie się do niego przystawiała a on się zachowywał jakby w ogóle mu to nie przeszkadzało.
Kiedy mnie zauważył od razu minął dziewczynę, z którą jeszcze chwilę temu rozmawiał i ruszył szybkim krokiem w moją stronę. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, ponieważ jest typem chłopaka, który rozkocha w sobie dziewczynę, wykorzysta ją i zostawi a ja na pewno na to nie pozwolę.

- Hej Ashley! – krzyknął w moją stronę

- Hej – odpowiedziałam niechętnie

- Co robisz dziś wieczorem? – zapytał

- Jestem umówiona z Oliwią – Nie byłam umówiona z nią ale musiałam szybko coś wymyślić żeby sobie odpuścił

- Aaaa no dobra bo pomyślałem żebyśmy wyskoczyli gdzieś razem.

- Może innym razem, dobra lecę już Pa!

- No Pa, do jutra

Jak odeszłam kawałek od Nicka napisałam SMS do Oliwi.

- „hej Oliwia musimy się dziś spotkać, wpadnę do ciebie wieczorem. Do zobaczenia ❤️”

Od razu dostałam odpowiedź:

- „Nie ma sprawy, CZEKAM ”
                     
              ★  ★  ★  ★  ★  ★

Kiedy wybiła godzina 17 postanowiłam wychodzić. Była zima więc o tej godzinie było już bardzo ciemno.
Kiedy szłam przez ciemnią ulicą zauważyłam, że ktoś zaatakował jakiegoś  chłopaka.

- ZOSTAW GO! – krzyknęłam

Chłopak spojrzał w moją stronę i zaczął uciekać. Podbiegłam do chłopaka, który leżał na chodniku. Z daleka nie widziałam kto to jest ale kiedy podbiegłam bliżej spojrzałam ze zdziwieniem i przerażeniem na zakrwawioną twarz Nicka.

- Matko Nick, nic ci nie jest?

Chłopak się tylko uśmiechnął.

- Poczekaj chwilę już dzwonię po karetkę, nic ci nie będzie – odparłam przerażona. Już sięgałam po telefonu, gdy głos chłopaka mi przerwał:

- Spokojnie Ashley nic mi nie jest. Karetka nie jest potrzebna.


Nie wiedziałam co mam zrobić, byłam tak przerażona, że nie mogłam powiedzieć ani słowa.

Kiedy Nick powoli dochodził do siebie ja już też się uspokoiłam.

- Kto to był? – spytałam

- Nie twoja sprawa – odpowiedział wkurzony głosem i dodał – Dzięki za pomoc, ale już sobie poradzę możesz iść.

Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.

- Wyglądaliście jakbyście się znali. Kto to był?! – powiedziałam już trochę pod irytowana.

- Powiedziałem ci, że to nie twoja sprawa. Nie musisz się martwić. – zacisnął szczękę.

Chłopak wstał robiąc krzywą minę i poszedł w stronę swojego motoru. Po chwili już go nie było.

Ostatnie słowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz