Uchylając drzwi domu, przeszywał mnie strach. W mieszkaniu panowała zupełna cisza, inna, niż zazwyczaj. Było ciemno i zimno, inaczej, niż zwykle. Niepewnie przekroczyłam próg, starając się nie zakłócić panującego chłodu, powoli otaczającego moje myśli.
- Mamo? - powiedziałam cicho, ostrożnie stawiając kolejne kroki. - Mamo, jesteś tu?
Mijając salon, poczułam nieprzyjemne ukłucie w sercu i zbierające się w oczach łzy. Przyspieszyłam, nie chcąc patrzeć na to miejsce dłużej, niż to koniecznie.
- Yuki? - usłyszałam słaby głos, dochodzący z pokoju rodziców. Skierowałam się w jego kierunku, nie wiedząc, co zastanę.
Otworzyłam drzwi i weszłam do sypialni. Mama siedziała skulona na podłodze i ocierając kolejne łzy, spojrzała na mnie. W jej oczach zobaczyłam ogromny smutek i bezsilność, która natychmiast udzieliła się też mnie.
- Odszedł. - wyszeptała, opuszczając głowę. - Nie ma go.
Usiadłam obok niej i drżącą dłonią, złapałam ją za rękę. Pozwoliłam łzom spłynąć po policzkach.
- To moja wina. - szepnęłam, pociągając nosem. - Przepraszam.
- Yuki, to nie przez ciebie. - mama ścisnęła moją dłoń. - Naszym sąsiadom udało się zatamować krew, jednak... jego serce... nie dało rady.
Delikatnie położyłam głowę na jej ramieniu i zamknęłam oczy.
- Ale tak musiało... musiało być. - westchnęła. - Widocznie tak chciały gwiazdy. Ciekawe co jeszcze dla nas szykują.
W jej głosie dało się usłyszeć smutek i przebijającą się przez niego złość. Jednak jej oczy nadal pozostawały puste, pozbawione blasku i jakichkolwiek emocji.
- Jak mam to powiedzieć Mariko? Pisać list? - szepnęła. - Yuki, powiedz mi, jak mam jej to przekazać? Tuż przed ślubem?
Spuściłam wzrok.
- Nie mam pojęcia.
Mariko jest bardzo daleko od miasta i szansa, że list dojdzie do końca tego tygodnia jest znikoma. Czekać do jej powrotu też nie możemy, bo zajmie to jeszcze dłużej.
- Pojedziemy do niej. To będzie najlepsze rozwiązanie. - mama nagle wstała, wciąż opierając się o ścianę. - Jutro albo pojutrze.
Skinęłam głową, stając obok mamy. Ponowne spotkanie z ukochaną siostrą powinno być dla mnie radosnym wydarzeniem, jednak biorąc pod uwagę dlaczego mamy ją odwiedzić... w mojej głowie nie wyglądało to zbyt dobrze, nie mówiąc o tym, jak będzie w rzeczywistości. W najlepszym wypadku znów poleją się łzy, a w najgorszym - cóż, wolę się nie domyślać.
- Zostawisz mnie samą, Yuki? Najlepiej do samego wieczora. - szepnęła mama, kładąc dłoń na moim policzku. - Muszę to sobie w ciszy przemyśleć i czuję, że ty również tego potrzebujesz.
- Myślałam, że tym razem zostanę i... i pobędę z tobą. - delikatnie dotknęłam jej chłodnych i drobnych palców, spoglądając na nią zmartwiona. - Mogłybyśmy coś upiec albo porozmawiać, pograć w coś... na pewno byłoby ci lepiej.
Mama pokręciła głową, uśmiechając się delikatnie. Patrząc na jej smukłą twarz, ujrzałam pierwsze zmarszczki pod oczami, których wcześniej nie zauważyłam, a jej zielone tęczówki ponownie napełnił smutek.
- Nie dziś, kochanie. - zabrała rękę i zamknęła za mną drzwi swojej sypialni.
Wychodząc z mieszkania otarłam ponownie spływające po policzkach łzy, nie chcąc doprowadzić do ich zaschnięcia.
Nie wiedziałam, dokąd zmierzałam. Szłam pogrążona w gorzkich myślach, nie patrząc na przeciskających się obok mnie ludzi. Nie zwracałam uwagi na krzyczących w moją stronę kupców, którzy zapewne chcieli, bym zeszła z ich drogi.
Z tyłu głowy wciąż krążyła chęć zawitania do ulubionej herbaciarni, a szczera rozmowa z Lee wydawała mi się najlepszą opcją. W głębi serca czułam, że tylko on jest w stanie mnie teraz zrozumieć, nie próbując pocieszyć mnie na siłę. Chciałam do niego pójść, chciałam wypłakać każdą dręczącą mnie błahostkę, wiedząc, że siedzący obok mnie brunet nie odezwie się ani słowem, gdy będę mówić, a gdy już skończę, spojrzy na mnie łagodnie i ostrożnie przytuli tak, jakby nie chciał skrzywdzić mnie jeszcze bardziej.
Chciałam, ale nie mogłam. Nie po tym, jak go wystawiłam, nie po tym, jak zapomniałam o umówionym spotkaniu.
Chociaż może by mi wybaczył? Może widząc mój obecny stan, zmiękłoby mu serce i zapomniałby o urazie, którą prawdopodobnie nosi w sobie od feralnego wieczoru.
CZYTASZ
Destiny || Avatar the Last Airbender
FanfictionNie zmienię świata. Nie zakończę wojny. Nie zmienię zasad Ba Sing Se. Nie powstrzymam szerzącej się wokół nienawiści. Mury rosną z dnia na dzień, wciąż oddzielając ludzi od szarej rzeczywistości. Powoli przestaję wierzyć, że cokolwiek może się zmien...