~9~

1.7K 47 0
                                    

Szli w ciszy. Nagle rozległ się za nimi dźwięk klaksonu. Liam szybko wyjął broń i wymierzył do kierowcy. 
Cora widząc to, objęła go, a ten opuścił broń. Spojrzał na nią zdziwiony. 
-Spójrz na prawo. - szepnęła. 
Kruczowłosy obejrzał się i zobaczył policjanta kierującego ruchem. 
-Schowaj to. - szepnęła mu do ucha widząc, że policjant patrzy w ich kierunku i uśmiechnęła się miło. 
Zielonooki dyskretnie schował broń i złapał dziewczynę za rękę. 
-Dziękuję. - szepnął — Chodźmy. - powiedział już głośno. 
Ruszył w stronę wejścia do lasu, a ona podążała za nim. 
-Wiesz, że gdybyś mnie nie zasłoniła, prawdopodobnie, mnie by zamknęli, a ty byłabyś wolna? 
-Tak wiem. - szepnęła.
-Więc dlaczego to zrobiłaś? 
-Nie wiem, po prostu… 
Liam podniósł brew. 
-Po prostu…? 
-Nie ważne. - szepnęła i ruszyła dalej. 
-Dla mnie ważne. - powiedział, chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie. Nachylił się i spojrzał jej w oczy. 
Kobieta odetchnęła zrezygnowana. 
-Puść mnie. 
-Najpierw powiedz, dlaczego to zrobiłaś. 
-Bo zdążyłam cię polubić... bardzo... Zadowolony? 
Chłopak uśmiechnął się lekko i szepnął jej do ucha:
-Właśnie to chciałem usłyszeć. - delikatnie pocałował ją w czoło. Cora była tak zdziwiona, że nie zareagowała. 
-Chodź. - powiedział i pociągnął ją za sobą. Po chwili doszli do klifu. Puścił ją i podszedł do krawędzi. 
-Odsuń się, to niebezpieczne… 
-Martwisz się o mnie? - spytał z wyraźnym zadowoleniem. 
-Jakbyś nie zauważył. - odpowiedziała. 
Liam wyciągnął rękę i pokazałby dziewczyna do niego podeszła. Zastanawiała się przez chwilę, a potem podała mu rękę. Przyciągnął ją do siebie. 
Zamknęła oczy. 
-Spójrz. - szepnął. 
-Nie ma mowy. 
-Przy mnie jesteś bezpieczna, przysięgam, że cię nie puszczę. Otwórz oczy.
Otworzyła oczy i spojrzała w miejsce wskazane przez kruczowłosego. 
Piękny złoty zachód słońca, przecinany przez kolorowe chmury odbity w tafli jeziora był bez wątpienia najpiękniejszą rzeczą, jaką w życiu widziała. 
-Pięknie. - szepnęła. 
-Właśnie dlatego cię tutaj zabrałem. 
Stali tak jeszcze chwilę, a potem wrócili tą samą drogą do domu. Gdy weszli na teren posesji, zielonooki zatrzymał się i spytał:
-Czy zapaliłaś światło, kiedy wychodziliśmy? 
-Nie, zapamiętałabym. 
-Dobrze, stań za mną. - szepnął i wyjął broń. 
Zbliżył się do drzwi i przesunął dzwonek. Ukazała się klawiatura. Wpisał jakiś kod, a drzwi bezszelestnie się otworzyły. Wszedł do środka, a Cora szła za nim. Nagle mężczyzna wbiegł do salonu i wymierzył do kogoś z broni. 
-Co ty tu robisz…? -spytał i opuścił broń. 
-Oj braciszku, nigdy się nie ogarniesz, pisałem do ciebie, nie odpowiadałeś i zacząłem się martwić, że mogło stać ci się coś złego.
-O mnie możesz być spokojny Evan. 
-Muszę z tobą porozmawiać. - powiedział i spojrzał na dziewczynę stojącą na korytarzu- W cztery oczy. 
-Coro, zostaw nas samych. - poprosił kruczowłosy. 
Dziewczyna udała się na górę. Weszła do trzeciego pokoju i usiadła na łóżku. Zorientowała się, że nigdzie nie ma Brutusa. Wstała z miejsca i zaczęła go wołać. Gdy to nic nie dało wyszła na korytarz i weszła do innego pokoju. 
-Nie prawda. - usłyszała i zobaczyła, że w podłodze jest dziurka, wielkością przypominającą tę od klucza. Nachyliła się i zobaczyła przez otwór rozmawiających mężczyzn.
- Nie dam ci spokoju. Pytam, jakie masz plany co do niej? Niczego się nie nauczyłeś?
-Nie twój zasrany interes. - warknął Zielonooki. 
-Mój, mów, albo zyskasz jeszcze jednego wroga. Nie stać cię na to...
-Zabawię się i się jej pozbędę! Czy moja odpowiedź cię usatysfakcjonowała?! - warknął.
Evan zaśmiał się, a potem odpowiedział:
-A już myślałem, że straciłeś rozum, albo się w niej zakochałeś. Jednak potrafisz uczyć się na błędach.
-Nie bądź głupi. Mam swój plan, Zaufaj mi. - powiedział. Dziewczyna była zdruzgotana tym, co usłyszała. Łzy napłynęły jej do oczu. Zerwała się z miejsca i wróciła do pokoju. Zakluczyła drzwi i usiadła na łóżku obok śpiącego kota. 
-Jaki z niego skur… - kot podniósł na nią zdziwiony wzrok. - zwyrodnialec. - dokończyła. - Rozkochał mnie w sobie, żeby się zabawić, a potem się mnie pozbyć. Pupil wstał z miejsca i zaczął łasić się do właścicielki. 
-Koniec. Muszę stąd uciec.-szepnęła, gdy usłyszała odjeżdżający samochód.
Nagle klamka się poruszyła. 
-Cora, jesteś tam? - spytał Liam — otwórz drzwi. 
Zawahała się, otworzyła okno i spojrzała w dół. Usiadła na parapecie i chciała skoczyć. 
W tym samym momencie drzwi zostały wyważone i do środka wszedł Zielonooki. 
-Co ty robisz?! - krzyknął i złapał ją w ostatniej chwili. 
-Puszczaj! Nie dotykaj mnie!
-Co ci strzeliło do głowy?! Gdybyś skoczyła na pewno zrobiłabyś sobie krzywdę! - posadził ją na łóżku i zatrzasnął okno. 
- Po pierwsze, nie musisz udawać, że cię to obchodzi, a po drugie jesteś tak zakłamany, że nie mogę na ciebie patrzeć. - szepnęła a do jej oczu napłynęły łzy. 
Kruczowłosy kucnął naprzeciwko niej i szepnął spokojnie:
-O co chodzi? Co takiego zrobiłem? 
-Dobrze wiesz. - warknęła i cofnęła się lekko. - Za...bawię się z nią, a potem się jej pozbędę… , mam swój plan…! Zaufaj mi... Rób co chcesz,ale nie licz na to, że jeszcze ci zaufam. Jesteś okropnym człowiekiem.
Chłopak wstał i złapał się za głowę. 
-Mówiłem, żebyś poszła do pokoju.
-I poszłam, ale Brutus zniknął i wyszłam, żeby go poszukać, przez przypadek usłyszałam waszą rozmowę i dobrze, jak widać…! 
- To nie tak…! Powiedziałem to, żeby przestał się wtrącać. Zrozum to! Groził, że sam cię zabije.
-Nie mam ochoty na ciebie patrzeć, idę stąd! - warknęła i chciała wstać, ale Liam przygwoździł ją do materaca i przytrzymał jej ręce nad głową. 
-Nigdzie nie pójdziesz!- odwarknął i wyjął z tylnej kieszeni kajdanki. Przypiął jedną stronę do łóżka, a drugą do prawej ręki kobiety. 
- Zostajesz tutaj i koniec! 
-Nienawidzę cię! - odwróciła głowę w drugą stronę. - Żadna kobieta nigdy szczerze nie pokocha kogoś takiego jak ty. 
Liam tego nie okazał, ale zabolały go jej słowa. Poczuł ukłucie w sercu. Puścił ją i wyszedł z pokoju. Usiadł na jednym ze stopni i schował głowę w dłoniach.
-Gdyby słyszała całą rozmowę, nie byłoby tego problemu. - powiedział do siebie. - Z drugiej strony jestem naiwny. Mogłem wymyślić coś innego. Zrobił to specjalnie...
Kobieta patrzyła w okno. Czuła się jakby pękło jej serce. Bała się tego co teraz zrobi z nią brunet. Spojrzała na kajdanki i oparła głowę o oparcie łóżka. 
-Nici z mojej ucieczki. - szepnęła i przymknęła oczy. Po godzinie do pokoju znów wrócił Liam. Powoli podszedł do dziewczyny i kucnął przy łóżku. Wyciągnął rękę i delikatnie odgarnął włosy z jej czoła. 
- Śpij spokojnie. - szepnął i wszedł do łazienki. Wziął prysznic. Przez chwilę obserwował tańczące na szybie krople wody. Wyszedł z kabiny i zaczął myć zęby. Podszedł do lustra. Spojrzał na swoje odbicie. 
-Kurwa, jaki ze mnie palant. - warknął i walnął w nie pięścią. Lustro pękło na kilka części, spływała po nich krew. Kruczowłosy przemył ranę wodą i owinął ją bandażem, a potem wrócił do pokoju. 
Położył się obok Cory i delikatnie objął ją w pasie. 
-Jeśli mi zaufasz, pokażę Ci, że to, co mu powiedziałem było kłamstwem. - szepnął, pocałował ją delikatnie w czoło i ułożył głowę na poduszce. 

Mój bandytaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz