❣︎ II ❣︎

7.9K 540 777
                                    

Regulus jeszcze przez kilka chwil po ich wyjściu patrzył w stronę drzwi w to samo miejsce, w którym stał James. W końcu odwrócił głowę odgarniając włosy z twarzy.

- Szczura - parsknął pod nosem. - Co oni znowu wymyślili?

- Ja na twoim miejscu bałbym się pytać - stwierdził Evan poprawiając się na siedzeniu. Rabastan pstryknął palcami.

- Po tych wężach, które podłożyli nam do pokoju wspólnego w zeszłym roku... - Wzdrygnął się.

- Co? Węże? Kiedy? Nie pamiętam. - Evan spojrzał po nich i zaczął stukać palcami w kolano najwyraźniej nieudolnie próbując przypomnieć sobie podobne zdarzenie. Regulus wywrócił oczami.

- Nie było cię przy tym. Leżałeś w skrzydle szpitalnym po tym, jak chlapnąłeś sobie eliksirem prosto w twarz. 

- To nie ja! - Zaprotestował od razu. - On sam wystrzelił. 

Regulus wzruszył ramionami i spojrzał za okno. 

- Niech się cieszą, że w odwecie nie podłożyliśmy im lwiątek - Wymamrotał Rabastan.

- A skąd byś je niby wziął? - Parsknął Evan.

- Nie wiem? A skąd oni wzięli węże?

- Mnie pytasz? - Regulus nie musiał na niego patrzeć, żeby wiedzieć, że w tamtym momencie ignorancko wywrócił oczami. - A skąd ja mogę to wiedzieć?

Ta dwójka już tak miała. Często sprzeczali się o różne drobnostki, chociaż nigdy nie na tyle, żeby się pokłócić, czy obrazić. Były to raczej niegroźne, czasami odrobinę głupawe dyskusje, głównie po to, żeby zabić czas, czy też przerwać ciszę. 

- Dobra, dobra. Przestań wszystko brać na poważnie. Tak tylko sobie gadałem - wymamrotał pod nosem.

Regulus poczuł pulsowanie w głowie. To był jeden z naprawdę niewielu powodów, przez które nie lubił długich podróży. Zawsze przyprawiały go o ból głowy, który czasami okazywał się wręcz nie do zniesienia. Podparł kciukiem brodę i przyłożył dwa palce do skroni zaczynając ją rozmasowywać. Nigdy mu to nie pomagało, ale i tak często zdarzało mu się to robić, zwłaszcza, kiedy ból był silny. Zamknął oczy starając się odciąć od dźwięku wciąż sprzeczających się towarzyszy, ale nie był w stanie.

- Możecie przestać się kłócić? Albo chociaż robić to ciszej? - W tonie jego głosu było wyraźne zdenerwowanie, chociaż nie miał zamiaru tego ujawniać. Poczuł jak głosy milkną i  dwie pary oczu zwracają się w jego stronę. 

- Coś się stało? - Zapytał Evan dziwnie niepewnym głosem. 

Regulus skinął głową orientując się jednocześnie, że to nie wystarczy, bo chłopak i tak będzie domagał się szczegółów.

- Głowa mnie boli, tyle. Nic takiego - zapewnił, chociaż tak naprawdę miał wrażenie jakby ktoś stukał w jego czaszkę młotkiem. Nie wspomniał o tym, bo nie lubił się skarżyć, poza tym miał nadzieję, że szybko mu przejdzie.  - Ale wolałbym po prostu, żeby było ciszej.

Regulus jedną ręką zaczął gnieść skrawek koszuli. Robił tak przez kilka chwil, ale kiedy zorientował się jak bardzo musiał ją w tamtym miejscu pognieść natychmiast przestał i wygładził ją odruchowo.

- Może spróbujesz się przespać? - Zasugerował Rabastan.

Regulus pokręcił głową. To było kolejnym powodem przez który nie lubił długich podróży. Nie ważne jak bardzo byłby zmęczony i tak by nie zasnął. Do snu podczas jazdy mogły go skłonić jedyne środki nasenne. Nie było nic innego, co w takich okolicznościach dałoby radę zmusić go do zapadnięcia w sen. 

Nie pozwolę ci odejść || JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz