Rozdział 9

56 9 0
                                    

— Lili, ja o tym nie decyduję, dobrze o tym wiesz, po prostu... — słyszałam za drzwiami stłumiony głos mojego brata. Zamknęłam je mu przed nosem, z czego nie ukrywam byłam zadowolona, jednak on i tak stąd nie poszedł. — Po prostu się martwię - dokończył, a ja westchnęłam z bezradności.

  Nie mam już siły, ale tacy właśnie są moi bracia, nad wyraz opiekuńczy. Zawsze tak było, więc aż dziwne by było gdyby zdarzyło się inaczej. Powinnam i tak się cieszyć, że to Tom nas przyłapał, a nie kto inny.

  Zagryzłam wargę i biorąc wdech i wydech, otworzyłam drzwi za którymi stał ze zwieszoną głową blondyn.

— Przepraszam, że się martwię, ale jesteś moją młodsza siostrą i nie wybaczyłbym sobie gdyby ktoś cię zranił i wiedziałbym, że miałem szansę zapobiec twoim łzą - powiedział szczerze i uniósł na mnie swoje smutne spojrzenie.

  To mój brat, mój przyjaciel, najlepszy zresztą. Jak mogłabym mu nie wybaczyć.

  Bez słowa podeszłam do niego obejmując go, co odwzajemnił niepewnie. Usłyszałam jak przełknął głośno ślinę.

— Nie przepraszaj za to, po prostu staraj się zrozumieć i nauczyć się, że któregoś dnia coś takiego się wydarzy. Wiesz, spotkam kogoś, zakochamy się w sobie i będziemy razem. Będą nam towarzyszyły wzloty i upadki, a to jest normalne. Te łzy, krzyki złości i frustracji, to jest coś co chciałabym przeżyć jeśli na końcu tego będę szczęśliwa - powiedziałam i do moich uszu dotarło wyraźne odetchnięcie ulgi.

— Byłeś kiedykolwiek zakochany? Bo jeśli tak, to wiesz co znaczą te rzeczy - dodałam i poczułam jak ciało mojego brata się spięło. Zmarszczyłam na to brwi, a następnie chciałam sobie przybić otwartą dłonią w twarz.

— Byłem - odparł chłodno, na co mocno ścisnęłam jego tors, a potem odsunęłam się chcąc zobaczyć jego zaciśnięta szczękę i napiętą twarz.

— Przepraszam, zapomniałam. Melissa nie była ciebie warta - mruknęłam, posyłając mojemu bratu pocieszający uśmiech, który krzywo odwzajemnił.

  W liceum Tom spotkał właśnie Melissę Harpel, długonogą brunetkę, o pięknej sylwetce i jeszcze piękniejszych o brązowych oczach. Wszystkie zazdrościły jej figury i tego, że spotyka się z moim bratem. Jako jego dziewczyna dostawała dużo prezentów, drogich dodajmy, dlatego chyba jej odbiło. Na początku była naprawdę miła, jednak potem coś z nią stało się nie tak. Coś najwidoczniej nie zaiskrzyło w jej mózgu, albo za rzadko używany, wyłączył się.

  Zachowywała się do wszystkich arogancko i z zadartym nosem rozkazywała oraz obrażała kogo popadnie. Mnie nienawidziła najbardziej. Dlaczego? Bo jej się sprzeciwiałam i pyskowałam, stając w obronie niewinnych sprzątaczek.

Zepsuta i pusta charpia.

— Tak, nie była - odparł Tom, starając się uśmiechnąć bardziej szczerze, ale widać, że ta sprawa go nadal męczy. Biedny.

— Ej! Co to za smutki? - powiedziałam, trzepiąc chłopaka w ramię. — Doznałeś mojego miłosierdzia, więc dziękuj, a poza tym zaraz obiad - mówiłam z entuzjazmem, na co zaśmiał się. Co ja poradzę, że na myśl o jedzeniu dostaje jakiegoś napadu euforii.

— Dobrze już dobrze - mruknął.

— Uśmiechnij się - spojrzał na mnie jak na idiotkę i uniósł rozbawiony brwi.

Life SecretsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz