Perspetkywa Lily
Następnego dnia, rano.
Usiadłam na łózku i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Zdecydowanie nie był to mój pokój. Zamiast kremowych ścian, widziałam czarne z białymi akcentami. Przetarłam oczy i wolnym krokiem ruszyłam w dół po schodach. Oczywiście mogłam wpaść w panikę i uciekać oknem, ale.. Właśnie. W takich sytuacjach zawsze musi być, jakieś "ale". W moim było to, że miałam na sobie o wiele za duży t-shirt i bokserki. Stanęłam w wejściu do salonu, ujrzałam chłopaka siedzącego przed TV. Nieśmiało podeszłam bliżej.:
- Ależ mnie wczoraj przestraszyłaś! Myślałem,że zdążę ci zrobić śniadanie i...
- Co ja tu robię?
- Wow, spokojnie maleńka. Zemdlałaś, więc zabrałem cię do siebie. A jesli chodzi o ciuchy, które masz na sobie.. Ehh byłaś mokra i...
- Rozbierałeś mnie?!
- Tak.., ale nic nie widziałam. Przysięgam!
Harry naprawdę był zdenerwowany, ale co ja mam powiedzieć. Zażenowana? To mało powiedziane. W tamtym momencie, chciałam się zapaść pod ziemię. Podeszłam do krawędzi kanapy, patrząc w jego zielone oczy.:
- Przeginasz, Styles. - powiedziałam, na chłopak momentalnie spoważniał.:
- Skąd znasz moje nazwisko? - szepnął, a ja pokręciłam głową. Chwycił moją rękę i obdarzył mnie jedynym uśmiechem. Uśmiechem, który dziwnym trafem był tym, który widziałam w snach.:
- Nie ważne. Co chcesz na śniadanie? - wyrwał mnie z zamyślenia właściciel zielonych oczu.:
- Nie chcę przeszkadzać. - odpowiedziałam, przegryzając dolną wargę. Harry przymknął oczy i westchnął.:
- Nie rób tego. - zaczął.: - Jeszcze raz przegryziesz wargę nie będzie tak "przyjemnie".
- A co mi zrobisz? - odparłam, drocząc się z nim. "Mój Boże, co ja robię..!?"
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - uniósł jedną brew do góry. Zdecytowanie jest lepszy "w te klocki"ode mnie.:
- Nie zapytasz co chcę do picia? - zapytałam zrezygnowana.:
- Czekolada czy herbata? - zapytał pewny siebie.:- Już się nie droczymy? - dodał kierując się do kuchni.:
- Może być czekolada.
Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, Harry wszedł do salonu z dwoma kubkami po brzegi wypełnionymi czekoladką. Podał mi jeden i ucałował w czubek głowy.:
- Kiedyś kochałaś się ze mną droczyć.
- Kiedyś? - spytałam z lekkim uśmiechem.:
- Co?! Nie.. Miałem na myśli, że kiedyś pokochasz się ze mną droczyć. Tak, to było to..
- Niech ci będzie. - odpowiedziałam, opuszczając głowę, tym samym nie dopuszczając do siebie jego wzroku.:
- Ej, Lily przepraszam, nie chciałem... Płaczesz? - Harry ujął moją brodę dwoma palcami i uniół ku górze.:
-Nie..., przypomniałam sobie... - zaczęłam.
Ta dam! Świetne wyczucie pauzy, co nie? Chciecie wiedzieć co dalej? Zapraszam do komentowania, bądź gwiazdkowania! Buziaki :*