Tego roku zima nie żałowała sobie ani śniegu, który obficie obsypywał ziemię, ani mrozu, który nie miał zamiaru oszczędzić nikogo. Wychudła postać przemykała pomiędzy domami wioski kryjąc się przed blaskiem księżyca i próbując znaleźć miejsce dla siebie. Kolorowe lampki, drobne ozdoby na oknach i dzieci zjeżdżające na sankach z górki nieopodal lasu. Kiedyś to wszystko wzbudzałoby w nim przyjemne uczucie rodzinnego ciepła, którego miał okazję doznać jako młody chłopak, kiedy przebywał w niewielkim domu razem ze swoim chłopakiem i jego rodzicami. Z chłopakiem, którego tak bardzo zawiódł, chociaż przecież nic takiego nie zrobił Z chłopakiem, którego miłość prawdopodobnie przerodziła się w odrazę, albo co gorsza obojętność. Syriusz nie wiedział, którą z tych rzeczy trudniej by było mu znieść.
Szlajając się gdzieś bocznymi uliczkami miał nadzieję, że pozostanie niezauważony. Zobaczył ogłoszenie wywieszone na ścianie jednej z karczm, w której co noc zbierali się różni podejrzani ludzie. Było tam jego zdjęcie, z podpisem, że jest poszukiwany. Zacisnął zeschnięte wargi i jednym gwałtownym ruchem zdarł papier i rozerwał, po czym upuścił na ziemię. Skrawki momentalnie zasypał śnieg. Mężczyzna poszedł dalej. W końcu dotarł na ubocze wioski, gdzie nie było już żadnych domów. Rosło tam kilka drzew, a pomiędzy nimi stały ciężkie, potężne głazy. Syriusz usiadł pomiędzy nimi i podkurczył nogi, jakby chciał, aby i jego śnieg całkowicie zasypał. Dopiero wtedy odczuł jak okropnie zimno mu było. Jedyne, co chroniło jego ciało przed mrozem to luźne, brudne i podarte miejscami więzienne ubrania, oraz kurtka wiatrówka znaleziona gdzieś na śmietniku. Kiedy chodził nie odczuwał tak mocno jak jego kończyny powoli zmieniają się w lód. A może mu się tylko wydawało? Może w rzeczywistości zamarzł już gdzieś w jakimś rowie niedostrzeżony przez nikogo, a to co teraz przeżywał, to tak naprawdę jego dusza? Może skończył tak jak profesor Binns, który mimo, że zmarł już dawno, do dziś nie zdawał sobie z tego sprawy myśląc, że cały czas wiedzie spokojne życie?
Uniósł wzrok ku niebu licząc, że zdoła odnaleźć gwiazdę, od której wzięło się jego imię. Jednak gęste chmury zdążyły zasłonić już nawet księżyc, który jeszcze zaledwie pół godziny temu tak wyraźnie świecił. A co dopiero mowa o gwieździe, która z ziemi wydawała się taka malutka? Od zawsze uważał tę gwiazdę za coś swojego, osobistego. Nigdy nie wpadłoby mu do głowy, żeby się tym z kimś podzielić. A jednak... pojawił się Lunatyk, a Syriusz miał wrażenie, że ktoś narzucił mu na oczy różowe okulary, bo kiedy był z nim świat wydawał mu się dużo lepszy.
Tamtego wieczoru oboje siedzieli nad jeziorem. To był dopiero pierwszy tydzień ich związku, ale nie czuli żadnych niezręczności jak to często się zdarza na samych początkach. Syriusz położył dłoń na jego delikatnej, dużo drobniejszej dłoni i uśmiechnął się lekko. Remus zarumienił się delikatnie. Na ramiona miał narzuconą czarną, skórzaną kurtkę należącą do jego chłopaka. Okrył się nią bardziej i spojrzał na ich odbicie w tafli lśniącej w blasku księżyca wody.
- Tak właściwie, to czemu mnie tu przyprowadziłeś? - Zapytał skupiając wzrok na zniekształconej przez wodę twarzy bruneta.
- Wiesz, dziś niebo jest bezchmurne - odparł unosząc przy tym wzrok ku górze. - Gwiazdy są bardzo dobrze widoczne. Lubię na nie patrzeć w takie dni. Pewnie uznasz mnie za wariata, ale to wprawia mnie w wewnętrzny spokój. - Kiedy to mówił czuł się dziwnie. Nigdy nikomu tego nie zdradzał. To zawsze było dla niego czymś osobistym. A naprawdę rzadko dzielił się z kimś tym, co osobiste. Czuł, że obnażył przed nim tę cząstkę siebie, której nie pokazywał nikomu.
Remus nie odpowiedział, a jedynie spojrzał w górę obserwując uważnie migoczące jasno gwiazdy, które ukazywały się na ciemnogranatowym niebie. Tamta chwila im obojgu wydawała się tak nierzeczywista, odległa. Przez kilka chwil między nimi panowała przyjemna cisza zakłócana cykaniem świerszczy, brzęczeniem komarów i pluskami wody, które wywoływały różne morskie stworzenia.
Po kilku minutach Syriusz znowu postanowił się odezwać odsłaniając przy tym kolejną rzecz, którą uważał za własną
CZYTASZ
Wspomnienia zapisane w gwieździe || Wolfstar one shot
FanfictionW lato uciekł z Azkabanu. Nadeszła zima, a on nadal nie znalazł bezpiecznego kąta dla siebie. Wtedy właśnie zalały go wspomnienia.