-Gotowy? - pytam małego gdy znów wchodzę do salonu. Jestem pewna, że każdy teraz wie co robiłam z Maxem w bibliotece. Miałam się odsunąć od niego a gdy tylko staje obok mnie wpadam w jego ramiona i to bez odrobiny sprzeciwu.
-Tak. - krzyczy chłopczyk i zeskakuje z kolan cioci na których siedział. Felin od razu posmutniała gdy mały odszedł. Wydaje mi się, że coś bardzo ją trapi lecz nie chcę się wtrącać w czyjeś sprawy i wolę się trzymać od tego z daleka.
-A ty dokąd? - gromki głos podnosi wszystkie włoski na moim ciele. Wyczuwam wrogość tej osoby a nawet jeszcze jej nie widziałam. Powoli się odwracam a chłopiec chowa się za moimi nogami. Łysy i zgarbiony mężczyzna w podeszłym wieku gromi mnie wzrokiem. Choć jest elegancko ubrany mam wrażenie, że jego dusza nie jest już tak piękna jak ubranie.
-Witam, Izabella Lark. - Wyciągam dłoń przedstawiając się z uśmiechem lecz mężczyzna patrzy na nią z odrazą więc chowam ją.
-Czego to babsko chce od dzieciaka? - pyta ale widocznie nie mnie. Za jego plecami pojawia się wkurzony brunet a ja robię krok w tył razem z maluchem.
-Izi spędzi cały dzień z Ashem. Masz z tym jakiś problem? - obaj mierzą się wzrokiem.
-Znów pozwalasz swoim dziwką zajmować się bękartem. Myślałem, że zmądrzałeś! - wrzeszczy aż przechodzą mnie ciarki. Chwytam Asha i przytulam do siebie by się nie bał, choć nie wiem czy to możliwe bo sama się boję tego człowieka.
-To mój syn! Może w końcu to zrozumiesz! A Izi jest ze mną i ma takie samo prawo zajmować się dzieckiem co ja. - osłupiała patrzę w zielone oczy Maxa i staram się przyswoić to co powiedział. "jest ze mną" chyba coś mu się pomyliło. Gdybym mogła przecisnąć jakiekolwiek słowo przez gardło pewnie zaczęłam bym się z nim kłócić. - Izi, zabierz Asha. Będę czekał wieczorem na was w domu. - Mówi ale już na mnie nie patrzy. Kiwam głową choć nawet nie wiem czy to widział i szybko wychodzę. Gdy przekraczam próg słyszę jak kłótnia między mężczyznami dalej trwa ale ja dosłownie biegnę do samochodu. Mijam Merta, który macha nam i staję przy samochodzie. Uświadamiam sobie, że nie mam fotelika lecz gdy otwieram drzwi moim oczom ukazuje się nic innego jak super fotelik dla malucha.
-Dziękuję. - krzyczę za Mertem a on tylko w odpowiedzi unosi dłoń. Szybko zapinam Asha i siadam za kierownicą. Ruszam by opuścić ten dom i nigdy tu nie wracać.
Nienawidzę sprzeczek i kłótni, od zawsze ich unikałam i starałam się w nich nie uczestniczyć jeśli nie musiałam. Gdyby nie sytuacja z Kenanem pewnie nawet nie wiedziałabym, że potrafię na kogoś krzyczeć. Lecz człowiek, który jest jak mniemam ojcem rodzeństwa Anders jest odrażającym człowiekiem. Już wiem, że nie mam ochoty więcej spotykać tego człowieka.
-Izi, gdzie jedziemy. - Zerkam na chłopca we wstecznym lusterku i sama zastanawiam się nad jego pytaniem.
-Co powiesz na muzeum Walt Disney. - Patrzy na mnie zaciekawiony więc na chwilę przystaję by wpisać w telefonie cel i włączam nawigację. Po drodze staję w moim mieszkaniu by szybko się przebrać i ogarnąć po czym ruszamy do zwiedzania.
Jego radość jest wielka kiedy ogląda zaciekawiony wystawy. Jednak największą radochę ma oglądając jak przez lata zmieniała się myszka Miki i Mini. Gdy opuszczamy to miejsce widzę jak smutny patrzy na zabawki w sklepiku z pamiątkami więc kupuję mu maskotkę i znów roześmiany chwyta mnie za rękę. Następnym naszym przystankiem jest plac zabaw gdzie nieśmiało się bawi z innymi dziećmi. Boję się, że moje przypuszczenia są prawdziwe więc staram się podpytać go delikatnie gdy odpoczywamy i jemy lody na jednej z ławek w parku.
-Ash chciałam się zapytać. Dlaczego boisz się wszystkich? - patrzy na mnie i uśmiecha się umazaną lodem buźką.
-Ciebie się nie boję.
CZYTASZ
Zagubieni w ciemności
RomansKażdy w życiu ma chwilę zwątpienia. Chce jakiejś zmiany. Zastanawia się co by się stało gdyby spróbował. Jednak czy strach przed nieznanym jest większy niż chęć zmiany. Iza poznaje tajemniczego Pana Andersa podczas swojej podróży w sprawie pracy. P...