39. Epilog

271 10 5
                                    

Pov. Hanka
Od finału ekipy w 2020 roku minęły 2 lata, czyli prostą matematyką mamy 8.03.2022. Dzień wyjątkowy. Nie tylko ze względu na drugą rocznicę finału, ale i ze względu na ślub. Mój i Kuby. Nikt nie sądził, że będzie to tak szybko, ale skoro się kochamy to dlaczego by nie? Stwierdziliśmy tak ponad pół roku temu, wtedy zaczęliśmy przygotowania. Nie mówiliśmy nikomu do momentu, w którym Karol oświadczył, że zamierza zrobić to samo, co na finał. Wtedy powiedzieliśmy mu z Kubą o naszych planach na ten dzień. Obiecał nikomu nie mówić i zmienić termin, bo "mam na ten dzień wizytę u lekarza". Taka była wymówka. Oczywiście Łukasz nie uwierzył i wtedy jemu także musieliśmy powiedzieć o ślubie. Czas mijał, a przygotowania trwały. I przygotowania do drugiej wersji finału i naszego ślubu. Po długich rozmowach na temat założenia rodziny zaczęliśmy szukać działki na obrzeżach Krakowa - chcieliśmy wybudować własny dom - i rozpoczęliśmy staranie się o dziecko. Chcieliśmy się ustatkować. Rozpocząć życie normalnych, szarych ludzi, wiedząc, że takimi raczej już nie będziemy. Tak długa działalność w internecie - dla mnie ponad 2 letnia, a dla Kuby jeszcze dłuższa - sprawiła, że staliśmy się bardzo rozpoznawalni. No cóż, musimy ponieść tego konsekwencje. Sami musimy wypić to "piwo", które sobie nawarzyliśmy. Jeszcze co do YouTube'a to jeszcze w Stanach założyłam własny kanał, nagrywałam głównie simsy. Jednak teraz kanał jest prawie wymarły, głównie stacjonuje na kanale Karola bądź Kuby pojawiając się w ich odcinkach. Tak też było fajnie i dobrze.

~

Od rana siedziłam jak na szpilkach. Strasznie zjadał mnie stres. Osobą, która mnie uspokajała była Odzia. Może nie sama ona mnie uspokajała, ale jej brzuszek, który w ósmym miesiącu był dość sporych rozmiarów. Ogromnie cieszyła mnie myśl, że mam zostać ciocią i mimo początkowego sceptyzmu brata i przyjaciółki wierzyłam, że stworzą cudowną rodzinę. Trochę czasu zajęło nim całość mojego wyglądu została skończona. Jednak w końcu schodziłam na dół, do salonu. Na spotkanie z rodziną. Nie, nie rodziną biologiczną czy tą z adopcji, ale z ekipą. Moją najprawdziwszą rodziną. Widok ich wszystkich razem tak ślicznie ubranych sprawił, że łzy pojawiły się w mych oczach. Szybko jednak je pochamowałam by nie rozmazać makijażu. Targało mną milion emocji, samych pozytywnych rzecz jasna. Nie były one spowodowane tylko ślubem, ale i tym, czego dowiedzieliśmy się poprzedniego poranka. A mianowicie dowiedzieliśmy się o ciąży. Nasze strania w końcu przyniosły rezultat.

Po niespełna godzinie wszyscy pojechaliśmy do kościoła, gdzie odbyła się ceremonia zaślubin. Potem pojechaliśmy na salę, wszystko wyglądało jak na klasycznych weselach. Jednak pod jednym względem nie było ono klasyczne - kochana ekipa po alkoholu zaczęła mocno odwalać, na przykład śpiewać piosenki disco polo na środku sceny dla kapeli czy tańczyć na stołach. Mimo dziwnych spojrzeń gości, nam to nie przeszkadzało, ba, było dla nas wręcz naturalne. Impreza trwała w najlepsze, aż do północy. Wtedy miały być oczepiny, czyli także nasz na szybko wymyślony plan o powiadomieniu całej rodziny o ciąży. Niby nic takiego, ale przy prawie 500 gościach był stres. Wtedy z Kubą razem weszliśmy na scenę trzymając za sobą balon z napisem "baby". Napis oczywiście był tyłem do wszystkich gości. Stanęliśmy przy mikrofonie, wszyscy się w nas wpatrywali.

-Mamy wam coś do powiedzenia-zaczął drżącym głosem Kuba. Wtedy przypadkowo z naszych rąk uleciał balon i pofrunał w górę ukazując swój napis.
-Jestem w ciąży-powiedziałam od razu gdy zobaczyłam balon lecący w górę.

Młodsze dzieci pytały o coś rodziców lub bliskie im osoby. My w tym czasie zeszliśmy ze sceny i wszyscy zaczęli nam gratulować. Potem reszta zabawy trwała jak na każdym innym weselu, choć to nie było jak każde inne. To było wyjątkowe. Było wyjątkowe, bo złączyło mnie i Kubę, złączyło aż 4 rodziny (rodzina Kuby, moja rodzina biologiczna, moja rodzina z adopcji i ekipa), a także powiadomiło naszych bliskich o małej istotce, która zapewne wywróci życie wszystkich tych rodzin, kiedy już pojawi się na świecie.

KONIEC.

~|~
Hej! Witam was w epilogu, czyli ostatnio rozdziale tej książki. Może nie jest ona idealna czy coś w tym stylu, ale tego już nie zmienię. Nie wykonałam tu wszystkich planów, ale to chyba nawet lepiej (nigdy nie zapomnę planu z ruską mafią...). Mam nadzieję, że podobała wam się książka i nikogo zakończeniem nie zawiodłam.

Chcę jeszcze wam życzyć wesołych, spokojnych, rodzinnych i przede wszystkim zdrowych świąt Bożego Narodzenia.

To tyle z mojej strony, żegnamy się tu już prawdopodobnie po raz ostatni. Ah, szkoda, tyle pięknych wspomnień z tą książką mam...
Miłego dnia/dobrej nocki 💕
Bay, bay!🖐🏻

Ta jedyna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz