SpidiWomen
Nazywam się Meghan.
Nie wiem, co bardziej przeszkadzało światu - to, kim byłam, czy to, kim nie chciałam być.
Od dziecka uczono mnie, że są tylko dwie strony. Wampiry i wilkołaki. Wróg i swój. A ja tkwiłam pomiędzy - z krwią, która nie powinna się zmieszać.
Milczałam, gdy kazano, walczyłam, gdy musiałam. Ale nie umiałam zapomnieć twarzy dawnych przyjaciół.
Nie chciałam wojny. Chciałam tylko oddychać bez lęku.
Przetrwałam - jeśli można tak nazwać życie wśród cieni. Coraz częściej zapominałam, po co walczę. Dla kogo.
Coś we mnie drżało. Silniejsze niż gniew. Chroniło mnie. I miało swoją cenę.
Nie zawsze wróg miał obcą twarz. Czasem znał moje imię. Czasem... był mną.
Miłość? Ogrzewała, zanim zaczęła palić.
A prawda? Nie przyszła jak objawienie. Raczej jak rana, której nie da się już zszyć.