AMISSlolz
Życie nie ma sensu. Starasz się by wszytko było dobrze, by mieć przyjaciół, dobrą przyszłość, miłość a i tak umierasz. I co z tego masz?
To pytanie zadawał sobie Izuku Midoriya, który swoim lekko myślnym zachowaniem skończył jako sprzedawca w jakimś małym sklepie osiedlowym. Choć nigdy nie zamierzał pójść na marketing, ba nawet chciał być lekarzem to przez swoje leśnictwo poszedł właśnie w tym kierunku. Miał do wybrania - albo słaba praca albo śmierć pod mostem.
Pewnego dnia już nie dał rady, nie dał rady więcej żyć nie mają nawet najmniejszego wsparcia, nawet jednej osoby która by powiedział mu że ma dla kogo żyć, że go potrzebuje, lecz nigdy nie miał takiej osoby i wydawałoby się że nie będzie miał. Wszedł na balkon swojego mieszkania, wyszedł zza obręcz i... Skoczył.
Na jego nieszczęście lub szczęście przechadzał się tamtędy pewien mafioza, którego już dawno przestała ścigać policja przez ilość straconych policjantów i przez strach jego osobą i innymi członkami mafii. Każdy znał mafię "Bomb", byli postrachem tamtejszych ulic czy sklepów. Każdy klient mafi musiał mieć na uwadze to, że zabiją cie bez najmniejszego problemu i znajdą wszędzie. Ileż to już ludzi zginęło z rąk tej jakże niebezpiecznej grupy? 200? Może 500?
Nie chandlowali oni narkotykami, nic z tych rzeczy. Czyżby panie do towarzystwa? Też nie. Także czym się zajmowali? Kasą. Każda największą firma brała choć trochę od "Bomb". Oczywiście później oddawali dwa razy tyle. Gdy ktoś miał swoje początki w biznesie, musiał choć na chwilę pomyśleć o tym strasznym gangu. Nawet policja brała na początku trochę pieniędzy od Mafiozy, choć nigdy się do tego nie przyznali. Kto pieniędzy nie oddał do terminu, został brutalnie zabijany.
Szef mafi zainteresowany chłopcem który nagle spadł mu z nieba, zabrał go do swojej bazy.
Tak właśnie 19 letni Izuku, został skazany na stracenie