L_roach7384
Salvia była obdarzona darem niezwykłym, lecz jednocześnie przekleństwem. Jej łzy, czyste jak poranna rosa, miały moc uzdrawiania. Jedna kropla potrafiła zasklepić najgłębsze rany, uleczyć choroby uznane za nieuleczalne, a nawet ocalić życie. Wieść o jej cudownych zdolnościach rozeszła się po świecie szybciej, niż mogła to sobie wyobrazić.
Ludzie przybywali z najodleglejszych zakątków, prosząc o ratunek. Na początku Salvia czuła, że jej dar jest błogosławieństwem. Pragnęła pomagać, przynosić ulgę i nadzieję. Jednak z czasem serce jej zaczęło się łamać. W oczach ludzi dostrzegała już nie wdzięczność, lecz żądzę. Niektórzy zadawali sobie nawzajem rany tylko po to, by zmusić ją do płaczu i skorzystać z jej uzdrawiających łez.
Salvia stawała się więźniem własnego daru. Bywały dni, gdy celowo tłumiła swoje uczucia, by nie zapłakać, bo wiedziała, że jej łzy staną się narzędziem dla tych, którzy widzieli w niej jedynie źródło korzyści. Tęskniła za prostym życiem, w którym ludzie kochaliby ją nie za jej zdolności, lecz za to, kim naprawdę była.
Każda kolejna łza przynosiła komuś ulgę, ale dla niej samej oznaczała kolejny krok ku samotności. Zaczynała rozumieć, że największym ciężarem nie jest dar, lecz sposób, w jaki inni próbują go wykorzystać.