„Sonadow: Poza prawem" to mroczna i pełna akcji opowieść o Sonicu, który kradnie cenny dysk zawierający dane, mogące zniszczyć całą mafię. Po udanym włamaniu do siedziby GUN, Sonic staje się celem nie tylko organizacji, ale i tajemniczego lidera mafii, Shadowa, który chce go użyć do swoich własnych, nieznanych celów. W trakcie brutalnej walki z Silverem, Sonic nie tylko udaje się uciec, ale zostawia po sobie chaos i ślad dla wszystkich, którzy próbują go powstrzymać. Sonic, choć błyskotliwy i szybki, nie ucieka przed konsekwencjami swoich działań. Jego ścieżka jest pełna niebezpieczeństw, wrogów i zdrad. Humor, który towarzyszy bohaterowi, miesza się z napięciem, które rośnie z każdą sekundą, w jaką nieuchronnie wpada w sieci mafii. Co czeka go dalej? Czy uda mu się uciec przed Shadowem, czy może wplącze się w jeszcze głębszy, niebezpieczny świat mafijnych porachunków? Ta książka to pełna adrenaliny podróż, gdzie granica między śmiechem a śmiercią jest cieńsza niż kiedykolwiek wcześniej.

Nie mam pojęcia czemu to pisze, ale nie mogłam się powstrzymać, więc trzymajcie. Od pewnego czasu wszystko co sprawiało radość niebieskiemu jeżu, zaczyna go niezwykle irytować. Ma wrażenie że jego życie to ciągle jeden i ten sam scenariusz. Wszystko w jego życiu jest takie samo a jego zaczyna to niezwykle nudzić. Pragnie za wszelką cenę coś zmienić i w końcu poczuć się wolny. Gdy pewnego dnia na skutek wybuchu zostaje porwany, a jego oczom ukazuje się jego wróg, dostrzega w tym szansę by w końcu wyrwać się z tego błędnego koła. Kiedy dowiaduje się że jest mu potrzebna pomoc od razu chce dołączyc. Nie ma pojęcia że ta z pozoru niewinna przygoda zamieni się w prawdziwy kataklizm. Ale czy na pewno mu to przeszkadza? Czy koniec tej przygody na pewno będzie warty wyrwania się z codziennego życia? Żeby się o tym przekonać, dobrze wiecie co musicie zrobić. W tej powieści moja występować wulgaryzmy, sceny wali oraz sceny romantyczne XD. Chociaż sądzę że i tak o tym wiecie bo co to za fanfik o Sonadow bez tych elementów. Ale jak to mówią strzeżonego pan Bóg strzeże więc wolałam to zaznaczyć. Nie przedłużając. Miłego czytania NIE ODPOWIADAM ZA WSZELAKIE UBYTKI SZARYCH KOMÓREK!!! NIE POZWIECIE MNIE JAK COŚ!