quenty1999
Seul śpi, a światła miasta drżą jak oddechy ludzi, którzy nigdy nie potrafili przestać tęsknić.
Sunoo, 21, wychodzi na dach swojego wieżowca każdej nocy o 1:30. Ma na sobie za dużą bluzę, pachnącą deszczem i dymem. Siada na betonie, odpalając papierosa, patrzy w dół na miasto - pulsujące, żywe, obce.
To jego rytuał.
Jego sposób na nieczucie.
Aż pewnej nocy pojawia się Riki. 19 lat, oczy ciemne jak ulice po deszczu, śmiech, który brzmi jak ulga.
Nie mówi dużo. Po prostu siada obok.
Od tamtej chwili przychodzą razem. Milczą, śmieją się, czasem płaczą. Dzielą noc, dym, oddechy, a z każdym papierosem coś w nich się wypala - powoli, pięknie, nieodwracalnie.
Bo może miłość wcale nie musi trwać wiecznie.
Może wystarczy, że spłonie jasno, chociaż na chwilę...
‧₊˚♪ 𝄞₊˚⊹
⋆short story
⋆fluff/angst
⋆wiek zmieniony
⋆nie ma na celu naśmiewania/seksualizowania idoli, pisane w celu zabicia nudy
⋆TW: papierosy, przekleństwa