Buddie 🫦
6 stories
with a smile and some hope by the_unsure_kid
the_unsure_kid
  • WpView
    Reads 619
  • WpVote
    Votes 40
  • WpPart
    Parts 6
Pięć razy Buck budzi się przed Eddiem i jeden raz Eddie budzi się przed Buckiem. tłumaczenie z a03 @/ iriswests
of accidents and inevitabilities by the_unsure_kid
the_unsure_kid
  • WpView
    Reads 1,307
  • WpVote
    Votes 78
  • WpPart
    Parts 10
To tylko sprawa czasu, zanim to się stanie. tłumaczenie z tumblra @ / tawaifeddiediaz
There's no way that it's not going there by the_unsure_kid
the_unsure_kid
  • WpView
    Reads 919
  • WpVote
    Votes 64
  • WpPart
    Parts 6
Z perspektywy czasu, to powinno być naprawdę oczywiste. Cóż, jak się okazało, było. Tylko nie dla nich - dwóch osób, które powinny były zdać sobie z tego sprawę. tłumaczenie z tumblra @/wikiangela-fanfics
baby, we can make it by the_unsure_kid
the_unsure_kid
  • WpView
    Reads 794
  • WpVote
    Votes 48
  • WpPart
    Parts 6
uda im się, jeśli będą ze sobą szczerzy tłumaczenie z tumblra @/clusterbuck
'cause there's no better love by the_unsure_kid
the_unsure_kid
  • WpView
    Reads 231
  • WpVote
    Votes 10
  • WpPart
    Parts 4
-Hej...um... czy mogę...?- urywa Eddie, gestykulując niezręcznie rękami. Potem zatrzymuje się, jego ręce wiotczeją, a on wpatruje się w oczy Bucka, błagając go. Buck nie ma pojęcia, o co prosi, ale oddałby Eddiemu wszystko na całym świecie, łącznie ze swoim bijącym sercem, nawet gdyby musiał wyrwać je z własnego ciała. -Tak stary, oczywiście- odpowiada z łatwością. Eddie westchnął z ulgą, zanim usiadł na kanapie obok Bucka, chwytając go za prawą rękę. Trzyma ją delikatnie, jakby była czymś cennym, łatwym do złamania. Dwa jego palce wędrują do punktu pulsu Bucka, a Buck słyszy, jak Eddie liczy pod nosem. (lub, Eddie trzyma rękę Bucka, a Buck mu na to pozwala) tłumaczenie z tumblra @/ dinogoose
Before We Burn | Buddie PL by pieselolo
pieselolo
  • WpView
    Reads 362
  • WpVote
    Votes 18
  • WpPart
    Parts 5
Buck całe życie był niewidzialny. Dla rodziców istniał tylko wtedy, gdy stawał na najwyższym stopniu podium po kolejnym konkursie matematycznym. Nigdy nie pytali, jak się czuje. Nie zastanawiali się, czy potrzebuje pomocy, chwili odpoczynku, zwykłej obecności. Liczyły się tylko wyniki. Tylko sukcesy. Błagał ich, by coś się zmieniło. Próbował. Krzyczał w ciszy. Ale nic nie docierało. Z czasem przestał próbować. Bo jak długo można walczyć o uwagę kogoś, kto patrzy przez ciebie jak przez szkło? Buckley nie miał już siły. Chciał wierzyć, że jest wart więcej niż pucharu czy dyplomu przypiętego do lodówki. Chciał być kochany - nie za to, co osiąga, ale za to, kim po prostu jest. Dlatego ucieczka wydawała się jedynym rozsądnym wyjściem. Los Angeles miało być nowym początkiem. Miastem marzeń, pełnym słońca, ludzi zadowolonych z życia, gwiazd mijanych na chodniku. Ale rzeczywistość szybko okazała się brutalna. Nikt nie czekał tu na kogoś takiego jak on. A jednak to właśnie tam jego życie zaczęło się zmieniać - choć nie w sposób, jakiego się spodziewał. Eddie Diaz był irytujący, zbyt pewny siebie i zawsze obecny tam, gdzie Buck najmniej tego chciał. Fragment rozdziału: - Dlaczego ty zawsze musisz być taki, Buck?! - krzyknął Eddie, idąc tuż za mną. Głos odbijał się od ścian wąskiej uliczki, a krok był ciężki. - Taki?! - warknął. - Może taki, którego nikt nigdy nie słuchał? Którego własni rodzice widzieli tylko wtedy, gdy wygrywał jakiś pieprzony konkurs? Może taki, który krzyczał w środku latami?! Zniknąłem, Eddie. Zniknąłem i nikogo to nie obeszło. Moja matka, ojciec... nikt nawet nie zapytał, gdzie jestem. I ty masz czelność pytać, dlaczego jestem taki? - ściszyłem głos, ale moje słowa były ostrzejsze niż wcześniej. - Jesteś ważny. - powiedział cicho. - Dla mnie jesteś ważny, Evan. - imię, którego nikt już nie używał, zabrzmiało jak echo d