Maklaee
Dziewczyna pracuje nocami na lotnisku El Prat. Sprząta, sortuje bagaże, żyje jak duch. Do Barcelony przyjechała, bo musiała, nie bo chciała. Pewnej nocy trafia na chłopaka, który spóźnił się na prywatny lot i musi czekać do rana. Jest zdenerwowany, milczący, kompletnie bez tej całej gwiazdorskiej otoczki.
Rozmawiają, śmieją się z gówna, jakie im się w życiu posypało. Ona nie wie, kim jest. On nie mówi.
Dopiero kilka dni później odpala telewizor i widzi jego twarz po strzelonym golu dla Barcelony. Pedri.
A on ją potem widzi na trybunach - nie dla niego, tylko bo musiała kogoś zastąpić w pracy.
I od tej chwili zaczyna się jazda:
sekret, nocne spotkania, strach przed światłem dziennym i pytanie, czy coś prawdziwego ma w ogóle prawo istnieć w świecie, który wszystko żre.