Beregorf
"Ithan wbiegl do opuszczonej chaty razem z drzwiami, roztrzaskując je w mak. Biedny pokój był doszczętnie zdemolowany, nie wspominając o krwi porywającej każdy fragment ściany, podłogi i tego, co zostało z mebli. W kącie leżała jakaś papka, która prawdopodobnie jeszcze chwile temu była ludzką kończyną, ciężko poznać którą.
Na środku izby, przy resztkach ludzkiego ciała, siedział okrakiem potężnie umięśniony, kilkuset kilowy wampir. Jego szpony były tak wielkie, że mogły objąć ludzką głowę.
Na widok Ithana, kolos podniósł głowę i patrzył tak przez chwile, po czym w uśmiechu odsłonił pokryte juchą kły i łapiąc truchło człowieka, wyprostował się i rozgniótł je o posadzkę.
-Nadchodzą - rzekł Ithan - Gdzie jest Volkir? - w tym momencie jedną z wewnętrznych ścian budynku przebiło kobiece ciało, a przynajmniej jego połowa. W powstałej dziurze natychmiast pojawiła się smukła sylwetka szczupłego i wysokiego potwora, o bardzo bladej skórze, wysokich chudych nogach i długich szponach, odzianego jedynie w resztkę jakiejś starej szmaty. Potwór chichotał panicznie i zginając się w pół, poklepywał się po udach.
-Ale to było mocne. Ithan wiesz, że ten Dumak myślał, że należy do - przerwała mu salwa dziesiątek strzał wpadających do pokoju przez okna, niemal natychmiast przyszpilając go do ściany. Niedługo później do pokoju wpadł granat i wszystko zostało przyćmione przez gęsty, biały jak mleko dym."
Zapraszam do historii w wampirzym świecie, w którym nie uraczę was ani delikatnym podejściem, ani gustownymi propozycjami aparycji wampira.