Złodziej uśmiechu // Leobin
ShizukaAmaya
Na progu stał młody chłopak w nieco za dużej kurtce zimowej i śmiesznej, wełnianej czapce, która najwyraźniej chroniła go przed mrozami zimy. Leo nawet nie zdziwił się widząc tę obcą, a jednocześnie w pewien sposób znajomą twarz. Dokładnie takiego widoku się spodziewał. A mimo to nie był w stanie ustrzec się przed tym specyficznym, niezwykle rzadkim ukłuciem w piersi. Ukłuciem, które za każdym razem wywoływał w nim absurdalny uśmiech intruza, najwyraźniej nie odstępujący tego dziwaka na krok.
- Znów tu jesteś? - odezwał się w końcu gospodarz, może niezbyt uprzejmie, ale przynajmniej na tyle wymownie, by nieznajomemu sygnał, że nie życzy sobie jego bezsensowych wizyt. Na nic jednak zdawały się tego typu znaki, wobec tak upartego typa.