Dziś nie ominie Was zaszczyt i przyjemność usłyszenia mojej historii. Głębokiej jak kałuża na myjni bezdotykowej i długiej jak odcinek trasy Paryż-Dakar. Będzie ona oczywiście o mnie, gdyż jestem bardzo fajny. Ciekawszy od wzoru skróconego mnożenia, przystojniejszy od Brada Pitta i bogatszy od Magdy Gessler. Ideał bym powiedzial, ale jestem skromny i nie lubię się chwalić.

Okładka nagryzmolona przeze mnie *-* Będę tu dodawać moje rysunki (te mniej i bardziej udane) Rysunki z początku wyglądają zupełnie inaczej niż te na końcu, więc się nie zrażajcie ^^ Kopiowanie tylko za zgodą autora (czyli mła '3')

Dawno, dawno temu, czyli wczoraj. Chłopak wychodzący z wieku dojrzewania, mocno wkurzony chłopak wychodzący z wieku dojrzewania, w akcje złości potłukł zabytkowy posążek przedstawiający nic innego, a samego bożka miłość. Co prawda w oryginalne nazywa się nieco inaczej, ale ze względu, że są tu dzieci, pozwolę sobie zataić tą nazwę. Jednakże wracając do tematu, nie minęło parę sekund, a tu - JEBUT! Zjawiła się postać. Mega-ultra-super nagie ciacho! Spojrzał na niego dumnie i rzekł ''Jestem Amor, pomogę Ci zaliczyć''. Chłopakowi nie opadła szczena ze zdziwienia, bo całego go wryło w podłogę. Od razu jednak wywalił gościa na pysk za drzwi, lecz ten, rzecz jasna, powrócił. Po tłumaczeniach i zagrożeniu życia osiemnastolatkowi ten przyjął jego pomoc. Jak potoczą się dalsze losy? Przekonacie się sami! B|