Marthadel
- Reads 5,856
- Votes 673
- Parts 1
Mały, jasnowłosy chłopiec siedział w zniszczonym budynku, który nazywał domem. Wpatrywał się pustym wzrokiem w porysowaną podłogę i myślał.
O czym myślał, zapytacie pewnie.
Myślał o tym, czy kolejny dzień będzie męką. Czy znowu te wszystkie złowrogie spojrzenia będą mu towarzyszyły. Codziennie się nad tym zastanawiał. Liczył na cud, wybawienie, ale to nie nadchodziło. Nadzchodziły jedynie kolejne katusze.
Dziecko zadrżało z zimna, bynajmniej fizycznego.
Postronny obserwator zauważyłby jedynie chłopca z trzema poziomymi bliznami na policzkach, złotymi włosami oraz błękitnymi jak szafiry oczy.
Gdyby jednak zapytał miejscowych, powiedzieliby, że widzą demona.
Z oczu popłynęły mu krystalicznie czyste łzy, a usta wyszeptały przysięgę.
Kiedyś nadejdzie dzień zemsty.
Czas udręki... i bólu.