piki9910
- Reads 370
- Votes 53
- Parts 12
-Wstawaj!- Ze snu wyrwał mnie głos Fabiana. Pewnie to znowu jakieś dziwne złudzenie.-Szybko!
-Zostaw mnie!-Machnęłam ręką i z powrotem powróciłam do snu.
-Weź ją na ręce, nie ma czasu!- Collin krzyczał jak opętany. Słyszałam głośne dudnienie, które przemieniło się w dźwięk pękającego szkła. Zerwałam się z łóżka jak poparzona.
-Co się dzieje?- popatrzałam w stronę okna, które nabrało smolistego koloru. Dzięki świetle księżyca, można było zobaczyć spływający po nim ciemny śluz . Zapach był nie do opisania, przypominał zepsute mięso.
-Cholera!-Irma podbiegła do mnie i chwyciła mnie za rękę. Wybiegłyśmy z mojego pokoju i zbiegłyśmy na dół schodami.
-Ustawcie się!-Charles pochwycił lśniący miecz i skierował go w stronę okna.-Idźcie do siedziby.Szybko!-Irma chwyciła moje drżące dłonie i zamknęła oczy.Pod naszymi stopami rozbłysło przepiękne, białe światło. Zdawało się, że nas pochłania. Lekko otulało moją skórę. Spojrzałam na blond włosom dziewczynę. Z pod jej powiek wydobywało się jasno-niebieskie światło.
Nagle znalazłyśmy się w kryształowej jaskini.
-Powinnyśmy im pomóc!-zwróciłam się do mojej towarzyszki.
-Już dość nam pomogłaś..
Czy nadzieja powinna być najważniejsza? W życiu Carmen, do momentu spotkania tajemniczej istoty, wszystko wydawało się normalne. Lecz czy naprawdę takie było? Przekonacie się o tym w "Córce nadziei".