Anonim_Marzycielki
- Reads 1,119
- Votes 57
- Parts 5
-Miałaś nie palić! - Widziałam w jego oczach łzy których nigdy nie dojrzałam u żadnego chłopaka. To były łzy... Rozczarowania? Smótku? Bólu? Nie wiem. Wiedziałam , że nie mogę się już wycofać.
-Miałeś kochać na zawsze. - Powiedziałam obojętnie. Nigdy już nie będę miała do niego zaufania. Nigdy. Choćbym miała przejść góry , lasy , pola . Nie , dostał swoją szansę. Myślał że jak będzie zdradzał mnie z Izabellą nie dowiem się? Nie dowiem się , że zdradza mnie z moją prześladowczynią? Nie. Nie dam mu się. Po prostu. Niech zrozumie.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj. Ty mnie nauczyłeś kochać i mnie tego oduczyłeś. A teraz , idź do swojej dziewczyny - *Dziwki* Dodałam w myślach. - Widać , że ją 'kochasz'. Jesteś tyle sam wart co ona. Czyli gówno. A teraz , idę do osób które mogą się nacieszyć moją obecnością póki jeszcze żyję. Żegnam. -Powiedziałam obojętnie. Od środka ból rozszarpywał mą duszę na milion kawałków. Wiem jedno ,to jeszcze nie koniec.Przynajmiej nie koniec tej miłości.