panitoffikowaa
- Reads 5,960
- Votes 325
- Parts 37
- Podaj śrubkę 102. - powiedział z głębi sklepu. Pospieszyłam szukać metalowego elementu. Przeszukałam większość półek. Gdzieś musi być...Może tu? Nie. Może tam? Też nie. Podeszłam do lady, okularnik żegnał klienta. - Już nie ważne, sam znalazłem.
Gula rosła.
- Śrubokręt numer 4! - zawołał. Ha! Wiem gdzie są śrubokręty. Wzrokiem śledziłam numerki, zaraz to ogarnę. Po paru sekundach znalazłam. Podeszłam do chłopaka ze śrubokrętem a duma wewnątrz mnie rozpierała. - Ah. Miał być numer 40.
Spoważniałam. Szatyn wzruszył ramionami, a mi gula...wciąż...rosła. Uśmiechnęłam się sztucznie i poszłam po inny numer. Bez problemu zamieniłam i podałam mu na ladę.
- Gdzie klient? - zapytałam zaskoczona.
- Nie ma.
To na co ci był ten cholerny śrubokręt?!
(II CZĘŚĆ KSIĄŻKI ZNAJDUJE SIĘ NA MOIM WATTPADZIE)