hvniusieq
- Reads 8,750
- Votes 697
- Parts 19
Po chwili znowu usłyszałam kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam, jak kilka metrów za mną idzie czterech zakapturzonych facetów. Jeden z nich miał kij bejsbolowy. Zaczęłam iść szybciej.
-Nie uciekniesz nam!- usłyszałam.
Postanowiłam biec. Biegłam i biegłam, a one za mną. Nie wiem jakim cudem, ale wbiegłam w ślepą uliczkę.
-O nie- powiedziałam zdyszana.
Normalnie scena jak w filmach. Domyślałam co zaraz się stanie i co ze mną zrobią.
-Myślałaś, że mam uciekniesz?- powiedział jeden z nich.
Zaczęli do mnie podchodzić. Byli coraz bliżej.
-Czterech na jedną? No ładnie, ładnie- usłyszeliśmy czyjś śmiech.
Wszyscy z miną kota srającego na pustyni popatrzeliśmy się na siebie, a potem na osobę.
To był jakiś chlopak. Domyśliłam się po jego głosie. Powinnam dostać medal za to odkrycie.
-Idź sobie gówniarzu- powiedział ten z kijem- Nie twoja sprawa.
Chlopak się zaśmiał. Skądś znam ten śmiech. O nie, tylko nie on.
-Myślę, że to moja sprawa- powiedział Igor.