Pewna Elyoska para emigrowała na Ziemię, bo w Atreii Balaurzy zabijają dzieci, które mają zostać daevami. Na Ziemi rodzi się ich córeczka Sygin. Bardzo wcześnie została daevą ( nieśmiertelną, skrzydlatą wojowniczką). Ale dziewczynka nie wie o tej tajemnicy i o swoim pochodzeniu. Lecz pewnego dnia zginęli jej rodzice...
Błagam, drogi Czytelniku. Olej ten opis, bo jest do bani. Uwierz mi na słowo, że to (chyba) dobre fanfiction o Transformers. Młoda bezfrakcyjna fembotka stara się znaleźć swoje miejsce. Odnajduje się na planecie Ziemia. Układa tam sobie życie i stara się zapomnieć o wojnie. A co jeżeli wojna nie chce zapomnieć o niej...
Skończyliśmy na Tym, że umarł moj ojciec. Później nikt nie zadawał pytań, co z jego rodziną. Co z jego żoną, czy miał dzieci. Czy coś osiągnął. Czy udało mu się zrobić to co chciał. Dlaczego nagle Transformery odeszły od niego i Optimus przez te kilka lat nie odzywał się do reszty. A w szczególności... co było późni...
Tytuł mówi chyba sam za siebie 😉 To moja pierwsza(nie śmieszna) książka, więc może być trochę nieudana 😟
Dużo tutaj tego na wattpadzie więc ja też spróbuję co mi tam XD
To historia o tym, jak pewna dziewczyna przez zwykły przypadek znalazła coś czego w ogóle nie powinna była znaleźć, ani tym bardziej zabierac do własnego garażu. Jak potoczą się losy młodej Hope, która postanowiła pomóc pewnemu Decepticonowi i jakie poniesie konsekwencje swojego czynu?
