westwinnd
Okładka autorstwa @Lonniezie
Spróbujmy.
W roku dwa tysiące dwudziestym którymś świat miał dość nudnego pokoju i dostatku więc postanowił się skończyć w spektakularnym pokazie fajerwerków. Jak to z fajerwerkami bywa - maczali w tym łapy Chińczycy. Dziesięć lat później dwójka młodych ludzi staje przed blokiem. Nie są yuri, yaoi, ani shotacon yandere, mieszkają gdzieś we wschodniej Syberii c'mon. Autor umieścił niewielkie wskazówki, gdzie to sobie wyobraził, chociaż prawda jest znana jedynie satelitom pogodowym. I wikipedii.
PS. Opowiadanie improwizowane, zakończone, bierze (ma nadzieje) wziąć udział w konkursie literackim "Splątane Nici 2018", w kategorii "Napisz mnie!", ale nie wykluczam, że mógłbym rozwijać pomysł dalej. Może być trochę inspirowane braćmi Strugackimi, oraz Glukowskim. Zdarza się i tak.
Słowa kluczowe: klatka, dach, koc.
Na początku było o wiele krótsze, ale autor się przestraszył, że koc jest za mało wyraźny, więc dopisał flashbacki postaci, by umieścić w normalnej kategorii, jednak powrócił do one-shotu. Tekst powstawał w sześć godzin, łącznie do jego produkcji użyto około trzy litry kawy. Żadne zombie zostało skrzywdzone w testach alergicznych. Autore nie umie w streszczenia, Tekst jest drugim podejściem do prozy w jego życiu. Jest druga zero-zero.