Magnus Bane w gruncie rzeczy nie przepadał za swoimi oficjalnymi obowiązkami jako Wysoki Czarownik Brooklynu. Głównym winowajcą tego stanu rzeczy był Robert Lightwood, przywódca Nowojorskiego Instytutu. Ku zgrozie Magnusa miał on nieprzyjemną tendencje do zapraszania ich wszystkich na zebrania. Nudne i bardzo nieprzyjemne. Coś mogłoby pójść gorzej? A owszem! Poznajcie jego syna, Alexandra. Najbardziej pyskatą i złośliwą bestię, jaką wypluło na świat Alicante. Ale nie martwcie się! Alec też nie lubi taty. I może dlatego z taką łatwością przychodzi mu granie mu na nosie. Szykuje się... Zemsta!

Ten ważny dla nich dzień należało stosownie świętować. Alec nie przepadał za Halloween. Zbyt dużo ludzi i wrzeszczących dzieciaków... I pająków! Tylko słodycze były fajne. Ale odkąd zaczął obchodzić je z Magnusem, stały się dużo przyjemniejsze, bardziej cukierkowe, całuśne i przerażające.

Dwa ciacha. Słodki lukier. I kolorowa posypka. Czegóż chcieć więcej? Całe życie Aleca i Magnusa, począwszy od pierwszego ich spotkania, zawarte w jednych One-Shocie. W jednym, wielkim albumie pełnym zdjęć i wspomnień. Opowieść szkatułkowa. Stworzona, bo autor potrzebował czegoś luźnego i słodkiego.... Jak muffinki. Ino muffinki nie są zboczone. Zazwyczaj... To tutaj to zbiór słodkich babeczek jakimi są zdjęcia w ich albumie. Kto taki przeglądał choć raz, ten wie, czym to się zazwyczaj kończy. Niekończącym się opowieściami. Barwnymi wspomnieniami. Oraz... Bolesnym upadkiem z łóżka.

Takie tam... Wyzwaniowe. Się wplątała, to ma, no co poradzisz. Zbiór miniaturek, dłuższych bądź krótszych. Z przymrużeniem oka, albo i nie. Teksty na zamówienie, wyzwania i inne zabawy. Autor: SuzanneLSJ Wyzwania oraz warunki dyktują: @KryptoFanka oraz @DilSe0197 Ostrzeżenie: Nie każdy tekst będzie +18, ale zapewne większość, stąd oznaczenie.

Alec nie ma łatwego życia. Był niemal przekonany, że prześladuje go pech i to od najmłodszych lat. Dlatego nie może uwierzyć w to, że spotyka mężczyznę w którym kocha się od lat.

W podziemiach aż huczy od plotek o Nocnych Łowcach, a właściwie o ich legendarnej runie wytrzymałości. Magnus nie wierząc w ani jedno słowo, postanawia przekonać się na własnej skórze, które z nich to prawda, a które są wyssane z palca. Jak Magnus dał się omamić, a Alec był perfekcjonistą w tworzeniu run. Autor: DilSe0197 Autor pomocniczy: KryptoFanka

Seria luźnych, niepowiązanych scen skupiająca się na pocałunkach. Tych z miłości, tych z pożądania i tych trochę wbrew woli. Pierwsze jak i ostanie, na pożegnanie... wszystkie... i jedyne.

Czasami, gdy mamy kogoś stracić, nasze myśli sieją zamęt, ciało odmawia posłuszeństwa, a serce szaleje w każdej chwili coraz bardziej. A Alec nie chce się pozbywać tych wszystkich cekinowych poduszek z jego pokoju. Ani brokatu, który już chyba na zawsze zaległ w ścianach tego pomieszczenia. I możliwe, że gdyby nie jego zasypany umysł, pozbawiony porannej kawy, wszystko potoczyło by się tak jak w jego koszmarach. FF ma za zadanie umilić dzień wielu osobom. Nie posiada żadnej fabuły, ani jakichś szczególnych zwrotów akcji. Po prostu jest. Słodkie i urocze. Składać się będzie z dziewięciu części. Każdy rozdział jest wyzwaniem, bowiem posiada równo 500 słów. Czyli w zasadzie to całość mogłaby się zmieścić w jednym One-Shocie, ale.... wiecie, rozdziały mają tytuły. A ja chcę tytuły. Powodzenia i niech brokat będzie z wami!

Księżniczka Charlie otrzymuje list. List od króla Asmodeusza. Z zaproszeniem do jego królestwa. Nikt jednak nie zamierza się ukrywać z podejrzeniami względem zamiarów mężczyzny, gdyż oczywistym jest, że ten będzie chciał poprosić dziewczynę o rękę. Kto jednak chciałby się zgodzić na ślub z mężczyzną dużo starszym od siebie, do którego nie czuje się ani krztyny przywiązania? Właśnie... Nikt. Dlatego Dean będąc królewskim strażnikiem, a jednocześnie przyjacielem dziewczyny, zabierze się za stworzenie planu idealnego, który pomoże księżniczce uniknąć starcia z Asmodeuszem. A Alec go zrealizuje.

Isabelle zapisuje się na zajęcia z judo, za namową starszego brata, który od czasów wyprowadzki nie ma już możliwości chronienia jej przed... "złem całego świata". A to tylko kilku podchmielonych studentów, ojciec awanturnik oraz chmara adoratorów lightwoodowej urody. Przed czym tu się bronić...? Ach, ale za to ile korzyści dają takie ćwiczenia! Autor pomocniczy: KryptoFanka