NightingaleOfProse
Spośród wszystkich moich wspomnień przebija się to przedstawiające matkę tulącą mnie do uda. Zabieranie ziem Lahartii sprzed trzynastu lat jest najlepszym obrazem, jaki mam w głowie... i choć nie było w nim mojej przyjaciółki, Clarissy Kilii Lahart, to nie utracił on wartości.
Tylko, gdy nie znajduję jej we wspomnieniach, ona pojawia się przede mną i trąca mnie tak, że ląduję w krzakach rizoty - rośliny koloru słońca o cierniach niebywale ostrych. Wtedy powoli przez jej płatki wsuwa się ręka. Dłoń, którą chwytam i która wyciąga mnie z zawistnego kwiatu, ściska w ramionach, leczy z otwartych ran i okazuje się być monarchą Isil - Wyklętym Królem, jest po prostu dłonią samosądu.
//Opowiadanie jest prowadzone przez dwie autorki, do których należy całe uniwersum Zorzy Fedainów\\