Ishiven
- Reads 465
- Votes 40
- Parts 25
"Dążyliśmy tak mocno do "perfekcyjnego" świata.
Świata bez przemocy, bez wojen, bez żadnych problemów i zmartwień.
Czekaj, gdzie my to widzieliśmy... Huxley? "Nowy, wspaniały świat?" czy jakoś tak. Dawno nie czytałem książek. W obecnym stanie świata literatura to luksus, ba, spokój to marzenie wielu z nas.
Spoglądając na otaczający mnie krajobraz demolki, zrozumiałem jedno.
"Gdzieś się ewidentnie rąbneliśmy, skoro tak genialny plan nam nie poszedł." - pomyślałem z dosyć zdrową dawką sarkazmu, mocniej łapiąc mój karabin i idąc przed siebie. Miałem jeszcze dzisiaj sporo do zrobienia.." - Ves
~~~~~~~~~~~~~
19 lipca 2030.
Świat miał dosyć wojen. dosyć problemów z energią, dosyć wszystkiego. Liderzy państw zebrali się w jednym miejscu, aby raz i na dobre zakończyć wszelkie spory. Oby poszło im dobrze... Wszyscy trzymają za nich kciuki, w tym ja.
23 sierpnia 2030.
Nie jest dobrze... napięcia rosną. Terroryści dokonują zamachów w każdym możliwym miejscu.. a Stany i Rosja grożą sobie bronią nuklearną. Ludzie panikują, wykupują wszelkie zapasy... w tym ja.
30 sierpnia 2030.
Stało się. Bioterroryści wypuścili jakiś syf, który zaczął zarażać ludzi i ich wybijać jak muchy... a Stany postanowiły "profilaktycznie" zbombardować resztę świata, aby zabić tego wirusa czy Bóg wie co jeszcze! Wszyscy co mogli, pochowali się w schronach. Modlili się do ich bogów, aby przeżyli tę wojnę. W tym ja, -
Pamiętnik urywa się w tym miejscu - reszta stron jest zalana krwią i posklejana razem tak, że ich otwarcie zniszczyłoby małą książeczkę.
Opowiadanie należy do mnie. Prawa autorskie zastrzeżone.