W oparach dezodorantu i lakieru do włosów, uważa, że zważywszy na okoliczności, dość szybko się zebrał. Co z tego, że ma około tygodniowy zarost i ściska w ręce papierowy kubek z herbatą, jakby miała go uratować, być jego łodzią ratunkową. Myśli, że to dobra wymówka, by spóźnić się 10 minut. Sprawdza swój telefon. 15 minut. Spóźni się 15 minut na jego pierwsze zajęcia jogi z jakimś palantem, o nazwisku Harry Styles. Lub: Louis jest zmuszony, by dołączyć na zajęcia jogi Harry'ego. Zajęcia są okropne, ale Harry już nie. To jest jedynie tłumaczenie, na które otrzymałam zgodę. Nie przywłaszczam sobie pracy autorki.

Był grudzień, którego Louis szczerze nienawidził. Zawsze kiedy zbliżały się święta on uciekał w odległe miejsca pełne słońca i żył jakby gwiazdka nie istniała. Harry natomiast kochał święta. Zawsze jeździł do rodziny i spędzał najlepszy czas w roku z tymi, którzy byli dla niego najważniejsi. Te święta miały być inne.

To wszystko nie sprawiało, że sytuacja Louisa była łatwiejsza, właściwie to wszystko utrudniało. Było popołudnie przed Wigilią co oznaczało również, że jego rodzina będzie z nim za jakieś 24 godziny, a on jak głupi zgodził się na to, by jego matka poznała jego chłopaka, który po pierwsze wcale nie istnieje a po drugie, zdaje się być jego sąsiadem, nie miał żadnego innego wyjścia, niż zrobienie tego co zamierzał zrobić. Oczywiście jego pierwsza prawidłowa rozmowa z jego zauroczeniem skończy się poproszeniem go o to, by udawał jego chłopaka. albo Louis był zbyt zażenowany, by powiedzieć swojej matce, że tak właściwie to nie spotyka się ze swoim sąsiadem, a teraz cała rodzina zamierza go poznać. Tłumaczenie od theyarelarried

Gdzie Louis i Harry każdego dnia jeżdżą tym samym autobusem do college'u i Louisowi zdecydowanie nie podoba się Harry. Gościnnie Zayn jako najlepszy i najgorszy przyjaciel na świecie, Liam jako przypadkowy bohater i Niall jako cóż, Niall. Oryginał: https://archiveofourown.org/works/1137544 Okładkę wykonała @Darrrow ❤

; skarbie, wiem, że nie zawsze się ze sobą zgadzaliśmy, ale czy nie zleciłeś przypadkiem mojego zabójstwa?

Harry jest pracownikiem wypożyczalni kostiumów pewnego piątku nie spodziewa się, że poza Louisa i jego pięcioletniego syna Maksa, którzy zmienią jego życie na zawsze.

Wyobraź sobie, że zamykają cię w wielkim blaszanym pudle razem z setką innych, obcych ludzi. Wyobraź sobie, że to wielkie blaszane pudło znajduje się setki kilometrów nad ziemią. A teraz wyobraź sobie, że razem z tobą leci światowej sławy zespół i więzień, który przejmuje kontrolę nad maszyną.

Pięć razy, kiedy wszyscy myślą, że Harry i Louis są parą (i ten jeden raz, kiedy są). Opowiadanie autorstwa deblond (www.archiveofourown.org/works/919472). Zgoda na tłumaczenie: jest.

And it's alright Calling out for somebody to hold tonight When you're lost, I'll find the way I'll be your light You'll never feel like you're alone I'll make this feel like home ***

Harry nie chce alfy. Nie dlatego że ktoś złamał mu serce. Nie. Ani nie dlatego, że sądzi, że alfy są prowadzone instynktem, jak wielu twierdzi. Również nie o to chodzi. Po prostu nie chce zakładać rodziny i nie widzi w tym sensu. Nawet nie wiedziałby, jak to zrobić ze swoją przeszłością. Ale najwyraźniej jego zdanie się nie liczy, ponieważ, gdy zgłasza się do szpitala w formie wolontariatu, spotyka tam swojego przeznaczonego. Nie, nie trafił na zwykłą alfę. Louis Tomlinson to tradycjonalista i całe życie wierzył, że znajdzie przeznaczonego, a kiedy to się dzieje... Może czekać na Harry'ego, aż ten będzie gotowy. Choćby miało to trwać całe jego życie. *** Moje pierwsze takie ff (a raczej oneshot) o Larrym, więc trochę widziałam to sowimi oczami. Ale życzę udanej lektury! Louis Tomlinson &Harry Styles